Straty hiszpańskich banków związane z kryzysem mogą sięgnąć 218-260 mld euro - wynika z raportu Instytutu Finansów Międzynarodowych. Instytut z siedzibą w Waszyngtonie oparł się na danych banków irlandzkich, które w kryzysie w latach 2008-2009 padły ofiarą spekulacyjnej bańki w branży nieruchomości.
Irlandia musiała sięgnąć po pomoc od partnerów w strefie euro oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego. "Pewne czynniki każą domniemywać, że straty mogłyby się sytuować w górnym przedziale tego zakresu (218-260 mld). Perspektywy makroekonomiczne Hiszpanii są gorsze niż te, z którymi musiała zmierzyć się Irlandia, zwłaszcza, jeśli chodzi o wzrost bezrobocia" - wynika z oceny Instytutu Finansów Międzynarodowych. Według tej instytucji w najgorszym wypadku pomoc ze strony państwa miałaby sięgnąć 50-60 mld euro.
Raport wymienia też czynniki, które mogą pozwolić uniknąć takiej pomocy. Są to surowsze niż dawniej w Irlandii kryteria przydzielania pożyczek w bankach hiszpańskich oraz mniejsza koncentracja kredytów mieszkaniowych: banki mają bardziej niż w Irlandii zdywersyfikowane portfele kredytowe.
Hiszpański rząd zapewnia, że kraj nie potrzebuje żadnej pomocy zewnętrznej dla sanacji swojego systemu bankowego, obciążonego złymi aktywami z powodu załamania rynku w 2008 r. Wtedy to pękła bańka spekulacyjna w sektorze nieruchomości. W maju hiszpański rząd nakazał bankom utworzenie kolejnych rezerw na sumę 30 mld euro, które pokryłyby ich ewentualne straty wynikające z inwestycji w rynek.