W stronę Stanów Zjednoczonych i Donalda Trumpa płyną gratulacje z różnych stron świata. Republikanin z dużą dozą prawdopodobieństwa zostanie 47. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Zadowolenie z takiego obrotu spraw wyraził w środę prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem, polska prawica będzie miała dzięki temu większe szanse na zwycięstwo w wyborach.

REKLAMA

Z dotychczasowych, niepełnych wyników wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych wynika, że kandydat Republikanów Donald Trump jest bliski pokonania kandydatki Demokratów Kamali Harris i powrotu po czterech latach do Białego Domu.

Szef PiS powiedział w środę dziennikarzom w Sejmie, że jest zadowolony z wyników głosowania w USA. Ja się bardzo cieszę z tego zwycięstwa - powiedział Kaczyński.

Zaznaczył, że to jak będzie wyglądała amerykańska polityka okaże się, "kiedy będą czyny, a nie tylko słowa".

Jarosław Kaczyński został zapytany o niedawną wypowiedź szefa klubu PiS Mariusza Błaszczaka, który ocenił, że po zwycięstwie Trumpa, premier Donald Tusk powinien podać się do dymisji, gdyż stawiał na Harris.

Nie ma wątpliwości, że Donald Tusk jest zwolennikiem niemiecko-rosyjskiej polityki wypierania Stanów Zjednoczonych z Europy. To jest polityka z punktu widzenia Polski więcej niż zabójcza. Dlatego też te ostre słowa - powiedział szef PiS.

Kaczyński pytany, czy Trump odda Ukrainę Władimirowi Putinowi, zaprzeczył. Wyraził jednocześnie opinię, że nowy prezydent USA będzie zabiegał o zakończenie wojny. Mam nadzieję, że będzie to z uwzględnieniem oczywistych interesów i - co podkreślam - praw Ukrainy - zaznaczył.

Na pytanie, czy teraz prawica w Polsce ma większe szanse na wygraną w wyborach, Kaczyński powiedział: "Sądzę, że tak". Wybory prezydenckie w Polsce odbędą się na wiosnę przyszłego roku. Andrzej Duda kończy urzędowanie w sierpniu 2025 r. W PiS od kilku miesięcy działa zespół na czele z szefem partii Jarosławem Kaczyńskim, który zajmuje się wyborem kandydata partii.

Błaszczak o Trumpie: Postrzegamy go jako wielkiego przyjaciela naszego kraju

Postrzegamy go jako wielkiego przyjaciela naszego kraju. Kiedy po raz pierwszy sprawował urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych (w latach 2017-2021), relacje polsko-amerykańskie weszły na wysoki poziom - powiedział w trakcie środowej konferencji prasowej Mariusz Błaszczak, odnosząc się do postaci Donalda Trumpa.

W tym kontekście wymienił kontrakty zbrojeniowe, w tym umowę dotyczącą wzmocnionej współpracy wojskowej polsko-amerykańskiej, podpisanie umowy energetycznej czy porozumienia, które doprowadziły do zniesienia wiz do USA.

Można zadać pytanie, co dalej? Jak obecnie rządzący poradzą sobie, jeżeli chodzi o utrzymanie tych świetnych relacji. I tu pojawia się bardzo poważny znak zapytania, ponieważ "koalicja 13 grudnia" obrażała prezydenta Trumpa, atakowała go - ocenił Błaszczak. Wymieniał tu m.in. wpisy polityków koalicji rządzącej w mediach społecznościowych.

To wszystko, co przez lata zostało zbudowane w relacjach polsko-amerykańskich, dziś staje pod znakiem zapytania ze względu na działalność rządu "koalicji 13 grudnia" - ocenił Błaszczak.

Przypomnę, że rząd Prawa i Sprawiedliwości zapewnił dobre relacje z każdą administracją rządzącą w Stanach Zjednoczonych. Zaczęliśmy, kiedy prezydentem USA był Barack Obama, potem za czasów prezydentury Trumpa odnieśliśmy sukcesy; rządziliśmy też wtedy, kiedy prezydentem był Joe Biden, i ten wysoki poziom relacji został utrzymany dzięki naszej aktywności, że w sposób podmiotowy traktowaliśmy współpracę z USA - dodał. Zdaniem polityka PiS obecnie pod znakiem zapytania stoją kontrakty, które były wcześniej negocjowane z USA, w tym zbrojeniowe.