Były trener reprezentacji Polski siatkarzy Ireneusz Mazur uważa, że nie należy zbyt pochopnie podejmować jakichkolwiek decyzji po porażce w ćwierćfinale igrzysk w Londynie z Rosjanami. Podkreślił, że nadal ufa włoskiemu szkoleniowcowi Andrei Anastasiemu. Także prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej zapewnia, że trener może spać spokojnie: "Anastasi zbudował dobrą drużynę i jedna, czy nawet dwie porażki tego nie przekreślą" - twierdzi.
Nie można od razu wszystkiego skreślić. Anastasi zdobywał medale, osiągnął z tą drużyną sukces w Lidze Światowej. On wie, że tych chłopaków stać na wiele i potrafi z nich dużo wykrzesać. Ufam mu cały czas i na pewno nie można podejmować żadnych decyzji zbyt pochopnie - powiedział Mazur.
Po przegranym 0:3 ćwierćfinale z Rosjanami były trener kadry czuł jednak niedosyt, rozczarowanie i smutek.
Inaczej być nie może, bo nadzieje były duże. Miesiąc temu byliśmy drużyną, która potrafiła wygrywać ze wszystkimi. Teraz gdzieś zostało to zagubione. Wyraźnie widać było, że Polacy są na krzywej opadającej, a Rosjanie wręcz przeciwnie. Na pewno nie można im zarzucić biało-czerwonym braku waleczności. I trener, i zawodnicy robili wszystko, co w ich mocy - ocenił.
Zdaniem Mazura przyczyn porażki jest wiele. Na pewno świetna dyspozycja Rosjan, którzy byli lepsi w każdym elemencie gry. Pytanie tylko, czy była to kwestia tego dnia, czy może jest to znak bardziej niepokojący - zastanawiał się.
Jednocześnie podkreślił, że mimo wszystko Polacy nadal znajdują się w ścisłej światowej czołówce. Jeden turniej tego na pewno nie przekreśli. Biało-czerwoni są w trójce najlepszych ekip. Oczywiście igrzysk nie zaliczymy do udanej imprezy, ale nie przekreślajmy wszystkiego, co było dobre. Nie można ich teraz zdołować, ale oczywiście nie uciekajmy także od krytyki - zaznaczył.
Trenera polskich siatkarzy broni także prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Mirosław Przedpełski. Nie ukrywał on rozczarowania porażką, jednak zapewnił, że trener reprezentacji Andrea Anastasi może spać spokojnie.
Trener Anastasi zbudował dobrą drużynę i jedna, czy nawet dwie porażki tego nie przekreślą. Mam, i nie tylko ja, pełne zaufanie do niego. Przedłużyliśmy niedawno umowę do 2014 roku z myślą o mistrzostwach świata, których jesteśmy gospodarzem. Na pewno szkoleniowiec po igrzyskach przygotuje raport, gdzie został popełniony błąd. Być może szczyt formy został niepotrzebnie zbudowany na Ligę Światową zamiast na igrzyska - powiedział Przedpełski.
Szef siatkarskiej centrali nie ukrywał jednak, że brak awansu do półfinału bardzo go zmartwił:
Liczyliśmy na więcej, sam oczekiwałem co najmniej półfinału. Po dobrych występach w Lidze Światowej apetyty wzrosły, balon został mocno napompowany. Teraz na pewno przyjdzie krytyka, trzeba się z tym liczyć i przyjąć ją na pierś. Nie załamujmy jednak rąk, na pewno przyjdą jeszcze dobre chwile. W końcu ostatnie imprezy były dla nas bardzo udane, a nie na każdej jesteśmy w stanie odnosić zwycięstwa. Niedawno to my się cieszyliśmy, inni płakali. Taki już jest sport - stwierdził.
Jak dodał, należy żałować, że siatkarze nie wykorzystali szansy zajęcia pierwszej lokaty w grupie i uniknięcia silnego rywala w ćwierćfinale.
Jak widać, jeżeli ma się zły dzień to i z 20. zespołem na świecie można przegrać. Trafiliśmy na Rosjan, którzy są jedną z najsilniejszych, o ile nie najsilniejszą drużyną na świecie. Jeśli są w dobrej dyspozycji, to naprawdę trudno ich pokonać. Dziś w naszym zespole coś nie zagrało, wydaje mi się, że przede wszystkim w głowach. Trzeba wyciągnąć z tego nauczkę - podkreślił prezes PZPS.
Przedpełski przyznał, że trzeba przeanalizować kalendarz rozgrywek z udziałem reprezentacji, bowiem jego zdaniem jest on za mocno rozbudowany.
Siatkarze rozpoczęli przygotowania już w kwietniu. Ciężko przez tak długi czas utrzymać formę. My, działacze, musimy się nad tym naprawdę zastanowić - podsumował.