Liderka rankingu tenisistek Iga Świątek przyznała po pokonaniu Amerykanki Danielle Collins 6:4, 3:6, 6:4 w drugiej rundzie wielkoszlemowego Australian Open, że nie miała poczucia kontroli nad przebiegiem meczu. "Cieszę się, że nie straciłam wiary do końca" - podkreśliła.
Polka wygrała z Amerykanką Danielle Collins 6:4, 3:6, 6:4 i awansowała do trzeciej rundy wielkoszlemowego turnieju.
Spytana o przebieg meczu, 22-letnia Świątek przyznała, że nie miała nad nim pełnej kontroli.
Chyba każdemu trudno byłoby utrzymać poziom, jaki Danielle prezentowała w drugim secie i na początku trzeciego - relacjonowała Polka, która w decydującej partii przegrywała już 1:4.
Chciałam po prostu być gotowa na moment, kiedy pojawi się okazja, żeby odrabiać straty. Nie było długich wymian, ona grała bardzo agresywnie. Ja też próbowałam, ale szczególnie w drugim secie ona pokazała lepszą jakość. Cieszę się, że grałam solidnie i że wierzyłam do końca - dodała Świątek.
Po zakończeniu pojedynku napisała na kamerze słowo "thriller".
Po tak zacitym pojedynku emocje utrzymay si rwnie podczas podpisywania kamery przez Ig witek #AusOpen #JazdaIga pic.twitter.com/CMPI8v0icD
Nie najlepiej wychodził mi forhend, ale w którymś momencie coś "kliknęło". Nie umiem powiedzieć dlaczego. Może rywalka zaczęła grać trochę wolniej - nie wiem. Do tego w drugim secie byłam trochę sfrustrowana, to na pewno mi nie pomagało, ale w trzecim odzyskałam swoją normalną koncentrację - opisywała.
Nie ukrywała też, że gdy przegrywała 1:4 w trzecim secie, pojawiły się myśli, że mecz jest przegrany.
W takiej chwili nie możesz zrobić nic innego niż po prostu próbować od nowa. Wtedy pojawia się myśl, że przegrasz, więc możesz się trochę rozluźnić, bo już ci wszystko jedno. I wtedy jest łatwiej. Czasami tak jest. Były chwile, gdy wyglądało na to, że rywalka gra z zamkniętymi oczami i po prostu trafia w linie, nic nie mogłam na to poradzić. Ale cały czas miałam przekonanie, że nie będzie w stanie utrzymać tego poziomu przez cały mecz - zaznaczyła Świątek.
Jak zdradziła, przed spotkaniem i w trakcie przerw słuchała na słuchawkach jednej z piosenek zespołu "The Rolling Stones".
Kiedy mam dobrą koncentrację, odgrywam sobie ten sam utwór. To dodaje mi energii i pozwala mi się skupić na meczu, na technicznych kwestiach. Nie lubię, kiedy podczas przerw do mojego mózgu docierają utwory puszczane na korcie, bo za każdym razem są inne. Tytułu nie zdradzę, bo potem stanie się to hymnem na jakimś turnieju... Tak było z "Welcome to the Jungle", którego słuchałam podczas pierwszego Rolanda Garrosa, którego wygrałam, a potem ten utwór stał się tak popularny, że już sama nie mogłam go słuchać. Zrujnowano mi go - mówiła z uśmiechem Świątek.
W 1. rundzie Polka wyeliminowała inną Amerykanką - Sofię Kenin, a jej kolejną rywalką będzie Czeszka Linda Noskova.
Losowanie miałam trudne, chyba najtrudniejsze, jakie kiedykolwiek miałam. Być może nawet trudniejsze niż w czasach, kiedy byłam nierozstawiona kilka lat temu. Ale staram się to przetrwać i już skupiam się na kolejnych celach. To dobrze, że te pierwsze mecze były takie zacięte. W przeszłości zdarzało się, że gdy turniej zaczynał się względnie łatwo, to potem, gdy przytrafiały się trudniejsze chwile, nie byłam na nie gotowa - oświadczyła.
Najlepszym dotychczasowym wynikiem Świątek w Melbourne jest półfinał w 2022 roku. Jeśli pokona w sobotę Noskovą, powtórzy swój rezultat z poprzedniej edycji.