24 zarzuty o morderstwo oraz 116 zarzutów o usiłowanie morderstwa usłyszał w poniedziałek w sądzie James Holmes, który zabił 12 osób w aglomeracji Denver podczas kinowej premiery filmu o Batmanie. Prokurator Carol Chambers powiedział podczas rozprawy, że jego zdaniem Holmes planował zamach i przez wiele tygodni gromadził potrzebną do ataku broń i amunicję.
Holmes usłyszał zarzuty pierwszego stopnia, co w amerykańskim prawie oznacza, że zaplanował zbrodnię. Grozi mu kara śmierci, ale prokurator nie powiedziała, czy właśnie takiej będzie się domagać - ma na to dwa miesiące.
Sprawca masakry w Denver był w poniedziałek bardziej kontaktowy niż podczas pierwszego posiedzenia sądu i kilka razy nawiązywał rozmowę ze swoimi obrońcami. Tym razem patrzył na sędziego i innych obecnych na sali. Ze spokojem wysłuchał zarzutów. Gdy sędzia William Sylvester zapytał go, czy zgadza się, by odstąpić od wstępnego przesłuchania w ciągu 35 dni, wypowiedział krótkie "tak". Sędzia wyznaczył wówczas datę przesłuchania na 12 listopada.
Wcześniej, bo już 9 sierpnia odbędzie się kolejne wstępne posiedzenie sądu.
Sprawca masakry w Denver został przewieziony do sądu podziemnym tunelem prosto z więzienia. Odległość około 400 metrów pokonał w kamizelce kuloodpornej. Miał ją także w czasie posiedzenia sądu pod więziennym uniformem. Zamachowiec jest chroniony, ponieważ współwięźniowie wydali już na niego wyrok śmierci.
W sądzie pojawili się też poszkodowani - niektórzy poruszali się o kulach - raz rodziny ofiar. Eksperci komentujący dzisiejsze posiedzenie sądu, uważają, że źle się stało, iż sąd na wniosek obrony, zakazał rejestrowania tego co działo się w środku. Podkreślają, że sprawa interesuje mieszkańców Denver, ale i całych Stanów Zjednoczonych.
Przypomnijmy, że do tragedii w kinie "Aurora", położonym na przedmieściach Denver doszło 20 lipca. Napastnik w masce gazowej zaczął strzelać do ludzi podczas premiery trzeciej części filmu o Batmanie, zatytułowanej "Mroczny Rycerz powstaje". Później odpalił ładunek z gazem łzawiącym lub bombę dymną. Mężczyzna miał przy sobie kilka sztuk broni, w tym strzelbę, i nosił kamizelkę kuloodporną. Ludzie w kinie nie byli świadomi tego, co się dzieje. Publiczność myślała, że strzały są częścią projekcji. W filmie jest bowiem mnóstwo efektów specjalnych.
W masakrze zginęło 12 osób, a około 60 zostało rannych. Wśród zabitych są dzieci. Najmłodsza ofiara ma sześć lat.