Wiceszef MON Cezary Tomczyk złoży zawiadomienie do prokuratury przeciwko Antoniemu Macierewiczowi, Mariuszowi Błaszczakowi i duńskiemu ekspertowi Glennowi Jorgensenowi. To dalszy ciąg sporu o katastrofę smoleńską, a zawiadomienie ma dotyczyć "zaniedbań i świadomych działań, które doprowadziły do zniszczenia samolotu TU-154M o numerze bocznym 102".

REKLAMA

W czwartek Tomczyk odpowiadał w Sejmie na pytanie posłów Koalicji Obywatelskiej, dotyczące stanu technicznego samolotu TU-154M o numerze bocznym 102, bliźniaczej maszyny Tupolewa, który uległ katastrofie w Smoleńsku w 2010 roku.

Maszyna, po przebazowaniu do Mińska Mazowieckiego, była przedmiotem badań podkomisji smoleńskiej pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza. Dziś jej stan budzi poważne wątpliwości.

Odnosząc się do tego, wiceszef MON zaznaczył, że stan Tupolewa o numerze 102 po odbudowaniu w 2009 roku w Samarze był dobry, a maszyna przeszła konieczne remonty. Jednak, jak mówił, po katastrofie smoleńskiej i przekazaniu maszyny do Mińska Mazowieckiego, jej losy stały się przedmiotem kontrowersji.

Zespół Macierewicza miał doprowadzić do zniszczenia maszyny

Podkomisja smoleńska, której przewodniczył Antoni Macierewicz, jak podkreślił wiceminister, prowadziła działania, które doprowadziły do trwałych uszkodzeń maszyny.

Macierewicz wielokrotnie kłamał, mówiąc, że samolot ten nie został uszkodzony. Mówił, że podkomisja nie cięła elementów konstrukcyjnych, nie używała szlifierek ani młotków. Tymczasem dowody, które posiadamy, mówią coś zupełnie innego - mówił Tomczyk, prezentując dokumentację fotograficzną i raporty.

Zdjęcia prezentowały m.in. stan zniszczonego skrzydła samolotu, na którym widać przecięty dźwigar - kluczowy element konstrukcyjny. Zdjęcie pochodzi z zasobów podkomisji smoleńskiej. Widać na nim wyraźnie użycie szlifierki kątowej, którą wycinano fragmenty konstrukcji. To działanie, które doprowadziło do nieodwracalnych uszkodzeń - tłumaczył Tomczyk.

Dodał także, że część wyposażenia wnętrza samolotu została zdekompletowana i składowana w “workach na śmieci", co świadczy o “brutalnym i chaotycznym" podejściu do demontażu maszyny.

Według Tomczyka, samolot po remoncie w 2009 roku miał wartość 47 milionów złotych i był technicznie sprawny. W 2016 roku Antoni Macierewicz, pełniący wówczas funkcję ministra obrony narodowej, wyraził zgodę na przeprowadzenie prac na tym samolocie. Efekt tych prac widzieli państwo na zdjęciach - uszkodzone skrzydło, zdekompletowane wnętrze, brak jakichkolwiek zabezpieczeń - mówił wiceminister.

Nie tylko Macierewicz

Tomczyk przypomniał również, że w 2018 roku Prokuratura Krajowa, za pośrednictwem prokuratora Marka Pasionka, informowała ówczesnego ministra obrony Mariusza Błaszczaka o prowadzeniu “niszczących badań" na samolocie oraz o wywożeniu jego fragmentów poza teren jednostki. Mimo to minister Błaszczak nie podjął żadnych działań w celu zabezpieczenia mienia państwowego, a jedynie przekazał pismo do wiadomości Antoniego Macierewicza - zaznaczył Tomczyk.

Wiceminister poinformował, że złoży zawiadomienie do prokuratury przeciwko posłom PiS: Antoniemu Macierewiczowi i Mariuszowi Błaszczakowi oraz Glennowi Jorgensenowi (duńskiemu ekspertowi, byłemu członkowi podkomisji smoleńskiej), którzy "poprzez zaniedbania i świadome działania doprowadzili do zniszczenia samolotu o wielkiej wartości technicznej i finansowej".

To, co widzimy, to nie tylko historia kłamstwa, ale i świadomego niszczenia mienia państwowego, za które odpowiedzialność ponosi Antoni Macierewicz - zakończył Tomczyk.

Sprawa samolotu i działalności podkomisji smoleńskiej będzie przedmiotem dalszych działań prawnych i śledztwa, a szczegółowy raport ma zostać opublikowany do końca października.