W Belgii wybuchł skandal po tym jak w centrum dla uchodźców wykryto gruźlicę. Wcześniej, wiele razy rząd zapewniał, że wszyscy uchodźcy zostaną przebadani. Chory mężczyzna trafił co prawda do szpitala, ale sprawa wywołała w Belgii dyskusję na temat ryzyka epidemiologicznego związanego z napływem imigrantów.
"Tuberkuloza w ośrodku dla azylantów. A później nadejdzie zima"- alarmuje w tytule znany dziennik "Het Laatste Nieuws". Marc Vanden Bussche, burmistrz miasteczka Koksijde, gdzie w centrum dla azylantów wykryto gruźlicę jest wściekły, bo władze zapewniały, że wszyscy uchodźcy są badani. Teraz wyszło na jaw, że badania są przeprowadzane, ale tylko na losowo wybranej grupie osób.
Chory uchodźca przeszedł przez centrum weryfikacyjne w Brukseli. Wierzyliśmy, że wszyscy, którzy do nas trafią będą przebadani - mówi burmistrz Vanden Bussche. Oczywiście, że ryzyko przywleczenia chorób wzrasta wraz z takimi ruchami migracyjnymi - uważa lekarz Jan Walrat. Uchodźcy są badani, ale problem polega na tym, że nie wszyscy - podkreśla.
Belgia ma jednak odpowiednie procedury, by zapobiegać epidemiom. Np. wszystkie osoby, które miały kontakt z chorym na gruźlicę mężczyzną zostaną przebadane i ewentualnie - poddane kwarantannie.
Doktor Walrat przyznaje jednak, że wraz z napływem imigrantów w Belgii pojawiły się takie zakaźne choroby jak gruźlica czy dyfteria, czyli błonica. Burmistrz miasteczka Koksijde zażądał natychmiastowego spotkania z belgijskim ministrem ds. imigracji.