"Nie potrzebuję żołnierzy. Potrzebuję wojowników, bo idziemy na wojnę" - tak o wizji pracy z reprezentacją siatkarzy mówi nowy selekcjoner Nikola Grbić. Serbski trener spotkał się dziś z dziennikarzami.
Od dawna w mediach pojawiały się pogłoski, że to on zastąpi Vitala Heynena w roli szkoleniowca Polaków, ale oficjalnie ogłoszono to w minioną środę. Od dłuższego czasu wiadomo było, że zwolennikiem łączenia przez Grbica pracy z biało-czerwonymi i Sir Safety Perugii nie jest szef włoskiego klubu Gino Sirci.
Dwa i pół miesiąca temu powiedział mi, bym nie przyjmował polskiej oferty. Potem nie rozmawialiśmy o tym przez dłuższy czas. Zaznaczyłem w rozmowie z nim, że praca w klubie jest dla mnie bardzo ważna i chcę w nim zostać, ale zależy mi także na prowadzeniu polskiej kadry. Wyjaśniłem mu swoje powody. Nie był tym zachwycony i nie dał mi swojego błogosławieństwa, ale zaakceptował moją decyzję - zaznaczył Serb podczas wirtualnego spotkania z grupą polskich dziennikarzy.
W latach 2019-21 prowadził on Grupę Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle, z którą w poprzednim sezonie triumfował w Lidze Mistrzów. Latem odszedł z klubu, przyjmując ofertę Perugii i - jak zapewnił również teraz - decydowały o tym wyłącznie względy rodzinne. Bardzo pozytywnie wspomina on okres pracy w Polsce.
Wiedziałem, że wrócę, nie wiedziałem tylko kiedy. Ta propozycja to była wielka szansa. Nie musiałem się dwa razy zastanawiać - zapewnił.
Przyznał, że temat objęcia funkcji trenera mistrzów świata po raz pierwszy pojawił się kilka miesięcy temu. Był to bodajże sierpień - wspominał.
Jak dodał, jak najszybciej chce zacząć konkretne rozmowy dotyczące budowania sztabu szkoleniowego. Ten ma być dość rozbudowany.
Część będzie przebywała ze mną, a druga grupa w Polsce. Sztab w około 90 procentach będzie się składał z Polaków. Jedno miejsce przewiduję dla osoby spoza waszego kraju. Będę teraz rozmawiał z różnymi krajowymi trenerami - zaznaczył.
Na przestrzeni ostatnich miesięcy nieraz pojawiała się opcja, że w przypadku wyboru Grbica jego asystentem mógłby być Michał Winiarski.
Nie rozmawiałem z nim jak na razie o tym. Prawdopodobnie zrobię to. To młody oraz ambitny trener i sam może być głównym szkoleniowcem. W roli asystenta musiałby pracować według mojego systemu - zwrócił uwagę mistrz olimpijski z Sydney i brązowy medalista igrzysk w Atlancie.
W planie ma on także rozmowy z wieloma siatkarzami, zwłaszcza z tymi, którzy już byli w kadrze i to niezależnie od tego, czy teraz także się w niej znajdą. Jedno z pytań dziennikarzy dotyczyło Michała Kubiaka, który w ostatnich latach był kapitanem Polaków. Teraz, jeszcze przed wyborem nowego trenera, podobno zapowiedział przerwę w grze w drużynie narodowej.
Michał to lider reprezentacji i jej ikona. Znaczy także wiele w światowej siatkówce. Na pewno z nim porozmawiam - zapewnił Grbić.
Zastrzegł, że jeszcze za wcześnie, by wymieniać nazwiska siatkarzy, których widzi w składzie. Jego wizja dotycząca budowy zespołu opiera się na wykorzystaniu zarówno doświadczonych graczy, jak i wprowadzaniu zawodników młodego pokolenia.
Jeśli chcesz wygrać, to musisz wybrać najmocniejszy zespół na ten moment. Graczy, którzy będą dawać z siebie 100 procent cały czas. Trzeba wziąć pod uwagę zmianę pokoleniową. Ważne, by młodzi dołączali do składu i uczyli się od doświadczonych kolegów. Muszę zobaczyć, jak wiele poszczególni siatkarze mogą się jeszcze poprawić i ile mogą dać zespołowi, a wtedy dokonam wyboru - zaznaczył.
Zapewnił też, że nie podoba mu się sytuacja, w której niektórzy zawodnicy w zespole są w uprzywilejowanej pozycji i mają poczucie, że są ważniejsi od pozostałych.
Wszyscy muszą czuć presję, by się poprawiać. Wykorzystując porównanie militarne, nie potrzebuję żołnierzy, potrzebuję wojowników, bo idziemy na wojnę. W ZAKSIE w poprzednim sezonie mieliśmy kilku liderów. Nie chcę jednego generała na boisku. Żeby nie doszło do takiej sytuacji, jak w przypadku Polaków podczas igrzysk w Tokio, gdy zabrakło Kubiaka. Chcę, by było tak, że jak nie ma na przyjęciu Kubiaka, to jest Kamil Semeniuk. Jak nie ma Semeniuka, to jest Olek Śliwka, a jak nie ma Śliwki, to jest Tomasz Fornal. To samo np. w przypadku ataku - jak nie ma Bartosza Kurka, to będzie Łukasz Kaczmarek itd. Mamy być mocni jako drużyna. Jeśli możemy mieć lidera, to świetnie, ale nie będzie tak, że wskażę na wstępie jednego zawodnika. To musi się odbyć samoistnie oraz spontanicznie w procesie i to zespół musi go wybrać - argumentował.
48-letni Serb zapewnił, że nie zamierza opierać się przy selekcji głównie na znanych mu dobrze zawodnikach ZAKSY i oczywistym jest dla niego, że gracze z innych klubów są ważni dla reprezentacji. Dodał, że kapitan zespołu niekoniecznie musi być też liderem na boisku i stale na nim przebywać, a jako przykład podał serbskiego środkowego Dragana Stankovica.
Grbic przyznał, że nie zna zbyt dobrze Heynena i nie wie, czy zadzwoni do Belga po rady dotyczące biało-czerwonych.
Muszę o tym pomyśleć, ale na ten moment nie sądzę. Aczkolwiek tylko głupiec nie zmienia zdania - przyznał.
W Perugii również on zastąpił Heynena i tam pracuje m.in. z reprezentantem Polski Wilfredo Leonem.
Jestem szczęściarzem, bo mam w drużynie trzech najlepszych zawodników na świecie - Leona, Matthew Andersona i Simone Giannellego - wskazał.
W temacie łączenia pracy w klubie i drużynie narodowej stwierdził, że takie rozwiązanie ma zalety i wady dla obu pracodawców.
Doświadczenie nabyte w Perugii, Calzedonii Werona i ZAKSIE sprawiło, że jestem obecnie takim trenerem, jakim jestem. (...) Minusem dla klubu może być fakt, że nie koncentruję się wyłącznie na nim cały czas, a z kolei w przypadku reprezentacji może być tak, że dołączę do niej dopiero tuż przed rozpoczęciem sezonu. Myślę jednak, że niezależnie od sytuacji na mistrzostwa świata będziemy gotowi - dodał.
Poprzednim trenerem, który po sukcesach z ZAKSĄ został przejął biało-czerwonych, był Ferdinando De Giorgi. W jego przypadku jednak przygoda z kadrą zakończyła się fiaskiem. Zawodnicy później przyznawali, że długie i ciężkie treningi serwowane przez Włocha nie sprawdziły się w pracy z drużyną narodową.
De Giorgi miał swoją wizję, ja mam swoją. Mam nadzieję, że zawodnicy zaakceptują ją. Liczę się z tym, że mogą być pewne rozczarowania. Jeśli chcesz zostać mistrzem olimpijski, to nie możesz zacząć przygotowań tuż przed tą imprezą, ale od samego początku pracy. Nie ma miejsca na wymówki i narzekania - zastrzegł Serb.
Odniósł się on też do feralnej serii Polaków, którzy od lat stale odpadają w ćwierćfinale turnieju olimpijskiego.
Zrobiliście z tego klątwę. Mi nigdy nie przyszłoby do głowy takie podejście. Moim zadaniem będzie stworzenie u zawodników dobrych nawyków, a nie takich negatywnych. Trzeba myśleć tylko o tym, co musisz zrobić teraz - zaznaczył.
Obserwując przykładowo Amerykanów Grbic zwrócił uwagę na znaczenie współpracy z psychologiem sportowym, choć w jego ojczyźnie nie jest to dobrze postrzegane.
Tam się uznaje, że jesteś wariatem, jeśli korzystasz z tego. Ale ja mam to gdzieś. Przekonałem się, że taka osoba może być pomocna. Nie będę jednak nikogo przymuszał to korzystania z niej - zapewnił.
Zadeklarował też, że jako były rozgrywający nie zamierza mocno ingerować w grę zawodników występujących na tej pozycji.
Nie będę wskazywał im konkretnych rozwiązań na daną akcję. Będziemy rozmawiać o tym, pracować np. nad systemem blok-obrona i szukać najlepszych rozwiązań - wskazał.
Jak dodał, jest ambitny i szuka wyzwań.
Tylko trudne sytuacje pozwalają ci na rozwój - skwitował.