9 miliardów dolarów w dochodach podatkowych straci miasto Nowy Jork w tym roku fiskalnym w rezultacie kryzysu wywołanego pandemią Covid-19 - powiedział burmistrz Bill de Blasio. Szacowana wcześniej kwota wynosiła 7,4 mld dolarów.
Musimy poradzić sobie z faktem, że oprócz kryzysu w służbie zdrowia, oprócz kryzysu gospodarczego, mamy teraz w mieście także kryzys podatkowy - mówił de Blasio w środę na codziennej konferencji prasowej.
Przekonywał, że większa niż przewidywano dziura w miejskim budżecie tym bardziej wymaga pomocy od rządu federalnego. Jak dodał, nie spodziewa się rychłego zwiększenia przychodów.
W całym stanie Nowy Jork zamknięta była większość firm nieuznanych za niezbędne dla jego funkcjonowania w trakcie pandemii. Do środy reaktywowano już gospodarkę w dziewięciu z 10 jego regionów. Nie obejmuje to liczącego ponad 8,5 mln mieszkańców miasta Nowy Jork, które nadal nie spełnia wszystkich kryteriów ustalonych przez federalne Centra Kontroli i Prewencji Chorób (CDC), wyznaczonych jako warunek przywracania działalności gospodarczej i rozluźniania innych restrykcji.
De Blasio powtarzał, że aby utrzymać się na powierzchni, miasto naprawdę potrzebuje funduszy z Waszyngtonu.
Nie ma sposobu, byśmy mogli rozwiązać problemy bez pomocy federalnej lub bardzo bolesnych cięć, które wpłyną na jakość życia w mieście, naszą zdolność do dostarczania podstawowych usług i zatrudniania osób niezbędnych do pomocy w (walce) z pandemią. Obecnie ludzie bardziej niż kiedykolwiek potrzebują publicznego wsparcia - przekonywał burmistrz.
Zwrócił się zarazem do władz stanowych o wyrażenie zgody na zaciągnięcie pożyczki. Przypomniał, że podobna konieczność zaistniała w czasie kryzysu wywołanego atakami terrorystycznymi na World Trade Center 11 września 2001 roku.
Musimy mieć możliwość zaciągania pożyczek. (...) Z siedmiu miliardów dolarów, o które prosimy, będziemy mogli korzystać przez kilka lat - uzasadniał de Blasio.
Podpisał on kilka ustaw, by pomóc nowojorczykom w czasie pandemii. Jedna z nich dotyczyła zmniejszenia opłat pobieranych od restauracji przez firmy używające aplikacji umożliwiających klientom zamawianie posiłków i dostarczanie ich do ich domów. Żądały za tę usługę prowizji w wysokości 30 proc.
Właściciele restauracji niemogący w ramach restrykcji przyjmować gości w swoich lokalach twierdzili, że ogranicza to w trudnych czasach ich zyski i zmusza do zwalniania personelu i zamykania lokali.
W trakcie briefingu burmistrz powiadomił, że liczba chorych przyjętych w ciągu ostatniej doby do szpitali z powodu Covid-19 spadła i wyniosła 55. Odsetek osób, u których test na obecność wirusa dał pozytywny wynik, zmniejszył się do ośmiu procent. Obydwa wskaźniki mieszczą się w kryteriach CDC pozwalających na reaktywowanie gospodarki.
Ustalony przez CDC limit wciąż przekracza natomiast liczba pacjentów przebywających na oddziałach intensywnej terapii. Jest ich 431 wobec dopuszczalnego pułapu wynoszącego 375.