Ogromne różnice są w rosyjskich i polskich dokumentach w sprawie sekcji zwłok Zbigniewa Wassermanna. Jak ustalili reporterzy śledczy RMF FM, zgodność dokumentów wynosi około 3 procent. Chodzi o protokół z moskiewskiej sekcji zwłok Wassermanna i opinię polskich biegłych, która powstała po ekshumacji.
Specjaliści z Wrocławia przez kilka miesięcy badali ekshumowane ciało posła Prawa i Sprawiedliwości. Oba dokumenty: polski i rosyjski zgadzają się co do tego, że zwłoki rzeczywiście należą do Zbigniewa Wassermanna. Poza tym jednak praktycznie nic się już nie zgadza.
Nie zgadzają się opisy Rosjan dotyczące narządów wewnętrznych posła. W materiałach z Moskwy nie opisano np. zmian pośmiertnych, które mogłyby wskazywać na godzinę zgonu. Braki w protokole spowodowały, że teraz biegli, nie są już w stanie ustalić, czy obrażenia wewnętrzne powstały w momencie śmierci, czy może później. Wiadomo, że w dokumentach nie ma ani słowa o obecności na ciele posła Wassermanna śladów materiałów wybuchowych.
Jak ustalili reporterzy śledczy RMF FM rodzina zmarłego posła PiS zwróci się o kolejną opinię w tej sprawie. Na pewno będziemy prosili o opinię uzupełniającą, czy to w formie pisemnej, czy ustnej. Po nowym roku spotkam się z prokuratorami i będziemy rozmawiać na ten temat - powiedziała Małgorzata Wassermann, córka posła PIS. Jak dodaje, ma nadzieję, że uzupełniony dokument rozwieje większość wątpliwości dotyczących okoliczności śmierci jej ojca.