Francuskie władze apelują do powstańców w Syrii o stworzenie tymczasowego rządu. Prezydent François Hollande twierdzi, że dotychczasowy reżim Baszara Al-Assada musi być obalony i zapowiedział, że natychmiast uzna nowe władze.
Gdyby Hollande uznał nowe władze w Syrii, powtórzyłaby się historia z Libii. Tam również Francja była pierwszym krajem, który oficjalnie uznał tymczasowe władze. Stało się to jeszcze zanim reżim Kaddafiego został obalony.
W czasie powstania w Libii ówczesny prezydent Francji Nicolas Sarkozy przekonywał również wspólnotę międzynarodową do jak najszybszej interwencji zbrojnej przeciwko reżimowi pułkownika, a francuskie lotnictwo jako pierwsze rozpoczęło bombardowania.
Tym razem Paryż nie spieszy się z interwencją zbrojną, z jednym zastrzeżeniem - według Hollande'a stanie się ona konieczna, jeżeli syryjski reżim użyje broni chemicznej. To samo zapowiedział już Barack Obama. Na razie prezydent Francji mówi, że będzie aktywnie wspierać te rejony syryjskie, które znajdą się pod kontrolą powstańców.
Według nieoficjalnych informacji, także amerykańskiego wywiadu, Syria ma największy na Bliskim Wschodzie arsenał broni chemicznej i biologicznej. CIA szacuje, że dysponuje ona znaczną ilością chemicznych środków bojowych, w tym gazem musztardowym, powodującym rozległe oparzenia skóry, oraz tabunem i sarinem - gazami działającymi na układ nerwowy człowieka. USA podejrzewają, że przy produkcji tych środków reżimowi w Damaszku pomagał Iran.