Gdański program "Dom dla wolontariusza" poniósł porażkę. Do wczoraj do urzędu miasta mogli zgłaszać się chętni do przyjęcia zagranicznych wolontariuszy na czas Euro 2012. Potrzeba było około 100 kwater dla obcokrajowców, tymczasem zgłosiło się jedynie 5 osób, które są gotowe przyjąć ich pod swój dach.

REKLAMA

Zagraniczni wolontariusze przyjadą głównie z Turcji, ale także z Niemiec czy Dani, a nawet z Ghany i Australii. Urzędnicy liczyli, że gdańszczanie chętnie ich ugoszczą, ale przeliczyli się. Wydawało mi się to takie oczywiste, że fajnie jest mieć w domu osobę, która jest otwarta, aktywna. Osobę, która przyjeżdża ze świata, chce się w coś włączyć - mówi Magdalena Skiba, gdański koordynator do spraw wolontariatu na Euro 2012. Przyznaje, że w takiej sytuacji sama weźmie do siebie dwóch gości. Wierzy, że mieszkańcy jeszcze zaczną się zgłaszać, ale dodaje, że szybkie znalezienie tak dużej liczby miejsc graniczy z cudem.

Urzędnicy nie dopuszczają ewentualności, że wolontariuszom trzeba będzie powiedzieć "nie mamy dla was miejsc". Musimy te miejsca znaleźć, jeżeli nie w domach Gdańszczan, to będziemy musieli zakwaterować ich gdzieś indziej, i po prostu wynająć miejsca noclegowe - mówi Magdalena Skiba. Dla wolontariuszy, którzy przyjadą do Gdańska zza granicy i z innych polskich miast, potrzeba łącznie co najmniej 150 kwater. Część z nich będzie mogła nocować w Centrum Wolontariatu, wynająć trzeba będzie około 70-80 miejsc noclegowych. Alternatywą może być akademik jednej z gdańskich uczelni. Już trwają negocjacje dotyczące cen za noclegi.

Kampania zachęcająca mieszkańców do przyjęcia wolontariuszy była prowadzona dość szeroko. Były spoty w radiu, było ogłoszenia, były wywiady w dwóch lokalnych, osiedlowych telewizjach, przez strony internetowe komunikowaliśmy, oczywiście na Facebooku. Wydawało nam się, że odbiór był szeroki, odzew jest taki, jaki jest - mówi Skiba.

Czy Gdańszczanie są niegościnni?

Czyżby Gdańszczanie byli po prostu niegościnni lub bali się obcych? A może zamiast gościć wolontariuszy wolą wynajmować swoje mieszkania kibicom, którzy zapłacą za nocleg? Tego nie wiemy. Koordynatorka wolontariatu widzi to jeszcze inaczej: To jest taka codzienność, zabieganie. Skupiamy się na piłkarskim aspekcie tego, wszyscy zastanawiają się czy do domów będą mogli dojechać. Myślę, że Gdańszczanie są bardziej skoncentrowani na takich bieżących utrudnieniach niż na wizji tego, jakim wydarzeniem będą te mistrzostwa, jak wiele fajnych rzeczy może się zadziać, i że mogą być trochę bliżej tego, mając takiego wolontariusza w domu. Zdaniem Skiby na całej sytuacji stracić mogą właśnie mieszkańcy, a nie wolontariusze. Zyska uczelnia - jeśli wynajmie miastu akademik.