Lewica swój pomysł na system mieszkań komunalnych i społecznych zamierza oprzeć na rozwiązaniu funkcjonującym w Wiedniu. W sobotę politycy tej partii w austriackiej stolicy planują zorganizować konwencję wyborczą. "Lewica chce skorzystać z doświadczeń Austriaków, bo to, co w Wiedniu jest realizowane, jest najbliższe jej propozycjom. Chodzi o to, żeby nie stawiać na deweloperów, tylko zwrócić uwagę na inne podmioty na rynku" - mówił na antenie internetowego Radia RMF24 Łukasz Drozda, politolog i urbanista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Na czym polega model wiedeński? Tam nie ma przymusu posiadania własności mieszkaniowej, bo przez lata konsekwentnie prowadzonej polityki mieszkaniowej wytworzył się system, w którym mieszkań komunalnych jest bardzo dużo. Ta polityka daje wiedeńczykom to, że nie są skazani na deweloperów - tłumaczy Łukasz Drozda.
Ekspert podkreśla również, że taką sytuację na rynku mieszkaniowym gwarantują nie tylko działania miasta, ale również innych podmiotów. Bardzo rozwinięty jest sektor spółdzielczy, który w Polsce też istnieje. Ale u nas to, ile tradycyjne spółdzielnie budują, stanowi absolutnie ułamkowe kwoty - wyjaśnia.
W Polsce, podobnie jak w Austrii, funkcjonuje system mieszkań komunalnych. Na tym jednak podobieństwa się kończą.
W naszym kraju ci, którzy korzystają z mieszkań komunalnych, to z reguły są osoby, które mają to szczęście, że po poprzednich systemach odziedziczyły takie uprawnienie. Ale jest ich bardzo mało. Samorządy, aby skrócić kolejki, bardzo zaostrzają kryteria, które uprawniają nas do mieszkania w takich warunkach. Liczyć na mieszkanie komunalne mogą tylko osoby o ekstremalnie niskich dochodach - tłumaczy Drozda.
Jak zaznacza gość Piotra Salaka, mieszkań komunalnych w Polsce jest bardzo mało, a więc - jak można się domyślać - pomysł wprowadzenia modelu wiedeńskiego to bardzo kosztowna obietnica.
Natomiast ja zachęcałbym do tego, żeby myśleć nie o tym, ile trzeba by dorzucić samorządom ze środków publicznych, żeby były w stanie wybudować kilkaset tysięcy mieszkań, ale raczej zastanowiłbym się, ile kosztuje nas dopłacanie do dziesiątków tysięcy sprzedawanych rocznie przez deweloperów po znacznie wyższych cenach mieszkań - mówił urbanista.
Gość Radia RMF24 podkreśla, że propozycja Lewicy jest jedyną z przedstawionych w trwającej kampanii, która akcentuje znaczenie mieszkalnictwa czynszowego, ale nie proponuje wydawania bardzo dużych środków publicznych na dopłaty do kredytów. To rozwiązanie po prostu odpowiada na to, co wynika z wiedzy eksperckiej. A wynika z niej, że potrzebujemy mieszkań czynszowych - powiedział.
Opracowanie: Dorota Hilger