Wybuch Arabskiej Wiosny i protesty na kairskim placu Tahrir doprowadziły do obalenia trwających sześć dekad rządów wojskowych w Egipcie. Rewolucjoniści zapłacili za to wysoką cenę. Mimo to sukces nie był stuprocentowy. Co prawda Hosni Mubarak został obalony i uwięziony, ale wielu mundurowych pozostało przy władzy.
Początkowo nowe władze podejmowały trudną współpracę z wojskowymi związanymi z reżimem. W końcu jednak nadszedł jej koniec. 12 sierpnia prezydent Mohammed Mursi w spokojnym i stonowanym przemówieniu zmarginalizował armię. Wykluczył z rządów między innymi Marszałka Polowego Mohammeda Tantawiego, wieloletniego ministra obrony, który przejął władzę w Egipcie po obaleniu Mubaraka. Pracę stracili także inni prominentni generałowie.
Decyzje Mursiego nie doprowadziły do tego, że wojskowi stracili całą władzę. Tak jak w wielu innych krajach arabskich i afrykańskich wojskowi zachowali potężną siłę. Co najważniejsze, ich interesy gospodarcze, stanowiące jedną dziesiątą egipskiego PKB, pozostały nienaruszone.
Za przejściem na emeryturę najstarszych generałów stoi nowy minister obrony Abdel Fattah al-Sisi. To młody członek Najwyższej Rady Wojskowej, który odpowiadał tam za służby wywiadowcze. Należy do twardogłowych, nie jest zwolennikiem reform i wyznawcą Islamu.
Teraz w Egipcie nastały rządy Bractwa Muzułmańskiego. Po dziesięcioleciach cierpienia udało im się wreszcie dojść do władzy i z najwyższymi honorami odesłać na emeryturę poprzednich rządzących. Prezydent Mursi zdecydował o odebraniu wojskowym kluczowych przywilejów - generałowie nie mogą już na przykład pisać nowej konstytucji, a sam Mursi, bez sprzeciwu wojskowych, tytułuje się Naczelnym Dowódcą Sił Zbrojnych.
Co ciekawe, wielu Egipcjan nie podziela antywojskowego entuzjazmu władz. Dla nich silna armia to gwarancja laickiego państwa i ostatnia linia obrony przed religijnym fundamentalizmem. Wielu liberałów jest przekonanych, że Egipt staje się republiką islamską, taką jak Iran. Wszystko dlatego, że policjanci dostali prawo noszenia brody.
Sam prezydent Mursi zachowuje równowagę sił w najwyższych władzach. W jego gabinecie znaleźli się nie tylko muzułmanie, ale także Koptowie i urzędnicy z czasów Mubaraka.
The Economist
Tłumaczenie: