"Śmierć Prigożyna nie zmieni strategii Rosji wobec Ukrainy" - powiedział gen. Bogusław Samol, generał broni Wojska Polskiego w stanie spoczynku, a także były dowódca Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego i wykładowca na Akademii Sztuki Wojennej. Podkreślił on, że "Prigożyn zbyt wiele nie wypowiadał się na temat Polski", ale "był o tyle dla nas niebezpieczny, że kierował zorganizowanymi grupami przestępczymi wspomagając działania prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki, które destabilizowały bezpieczeństwo na naszej wschodniej granicy".

REKLAMA

W środę wieczorem rosyjska agencja transportu lotniczego Rosawiacja podała, że na pokładzie samolotu, który rozbił się w obwodzie twerskim na zachodzie Rosji, był szef najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn, a także jego "prawa ręka" - Dmitrij Utkin ps. "Wagner" - oraz osiem innych osób. Pojawiły się spekulacje o zestrzeleniu maszyny przez rosyjską obronę przeciwlotniczą lub wybuchu na pokładzie.

"Wynik wewnętrznych rozgrywek w Rosji"

Jak powiedział gen. Bogusław Samol, śmierć szefa najemniczej rosyjskiej Grupy Wagnera - Jewgienija Prigożyna - to nic innego, jak wynik wewnętrznych rozgrywek w Rosji.

Samol jest generałem broni Wojska Polskiego w stanie spoczynku, a także byłym dowódcą Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego i wykładowcą na Akademii Sztuki Wojennej.

Zwrócił on uwagę, że "Prigożyn zbyt wiele nie wypowiadał się na temat Polski". Natomiast był on o tyle dla nas niebezpieczny, że kierował zorganizowanymi grupami przestępczymi wspomagając działania prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki, które destabilizowały bezpieczeństwo na naszej wschodniej granicy - zauważył. Podkreślił, że "śmierć Prigożyna nie oznacza spokoju na granicy".

Strategia destabilizacji bezpieczeństwa na pograniczu Polski i Białorusi oraz Białorusi i innych krajów bałtyckich została przygotowana już kilka lat temu i jest konsekwentnie realizowana przez Rosję i Białoruś, która jest jedynie jej współpracownikiem - powiedział gen. Samol. Dodał, że "podejmowane przez Rosję i Białoruś działania angażują część jednostek sił zbrojnych do interwencji w celu ochrona granicy".

Według generała, "władza na Kremlu będzie teraz starała się rozbić Grupę Wagnera oraz podporządkować sobie najemników, zaś oddanych Prigożynowi dowódców spacyfikować tymi samymi metodami, których użyła wobec ich szefa".

W miejsce Grupy Wagnera powstaną zapewne inne grupy o podobnym charakterze, bo to jest potrzebne do realizacji dalekosiężnej strategii Putina, zwłaszcza w Afryce, oraz wobec państw, które opowiadają się za Rosją a więc nie potępiają wojny w Ukrainie. Grupy te będą jednak dużo bardziej kontrolowane przez Kreml - ocenił gen. Samol.

Podkreślił, że "śmierć Prigożyna nie zmieni także strategii Rosji wobec Ukrainy".

Zwłaszcza w pierwszych miesiącach rosyjskiej inwazji na Ukrainie, Grupa Wagnera była dla Putina w pewnym sensie wygodnym narzędziem w realizacji jego celów. Wykonała np. zadanie w regionie Bachmutu czy destabilizowała sytuację na wschodzie Ukrainy zmuszając tym samym Ukraińców do zawziętej obrony, co dawało oddech armii rosyjskiej po klęskach w okolicach Kijowa i Charkowa - zauważył gen. Samol.

Katastrofa samolotu dwa miesiące po buncie Prigożyna

Nie jest jeszcze znana bezpośrednia przyczyna rozbicia samolotu w obwodzie twerskim na zachodzie Rosji. Pojawiły się informacje o zestrzeleniu maszyny przez obronę przeciwlotniczą w tym przez jednostki rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) oraz o wybuchu na pokładzie.

W ocenie zachodnich i ukraińskich analityków, m.in. ekspertów amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), jest bardzo prawdopodobne, że środowa katastrofa była zemstą Władimira Putina za czerwcowy bunt Prigożyna i Grupy Wagnera.

Dokładnie dwa miesiące przed katastrofą samolotu Prigożyna - 23 czerwca - doszło do buntu "kucharza Putina" skierowanego przeciwko władzom w Moskwie. Najpierw najemnicy Grupy Wagnera zajęli sztab rosyjskiej armii w Rostowie nad Donem, a następnie zaczęli posuwać się w kierunku Moskwy.

Szef najemników Jewgienij Prigożyn, od dawna skonfliktowany z częścią rosyjskiego establishmentu wojskowego, dowodzącą inwazją na Ukrainę, domagał się "przywrócenia sprawiedliwości" w armii i odsunięcia od władzy ministra obrony Siergieja Szojgu. Tego samego dnia wieczorem Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Miało to być rezultatem układu białoruskiego autorytarnego lidera Aleksandra Łukaszenki z Prigożynem, zawartego w porozumieniu z Władimirem Putinem. Zgodnie z tymi uzgodnieniami najemnicy Grupy Wagnera mieliby przemieścić się na Białoruś.