"Nie mamy z tym nic wspólnego" – oświadczył prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. W ten sposób skomentował informacje o śmierci w katastrofie lotniczej szefa rosyjskiej Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna.
Nie mamy z tym nic wspólnego. Wszyscy rozumieją, kto ma z tym coś wspólnego - powiedział Zełenski dziennikarzom w Kijowie dając do zrozumienia, że ma na myśli Władimira Putina.
Grupa Wagnera brała udział w wojnie Rosji przeciwko Ukrainie, szczególnie w walkach o Bachmut w obwodzie donieckim. W czerwcu doszło do buntu najemników zakończonego skierowaniem dużej części Grupy Wagnera na Białoruś. Mychajło Podolak, doradca prezydenta Zełenskiego, stwierdził, że tą rebelią Prigożyn podpisał na siebie wyrok śmierci, bo Putin nikomu nie wybacza.
Tymczasem brytyjskie źródła wojskowe, cytowane przez BBC, twierdzą, że za atakiem na samolot, którym leciał Prigożyn najprawdopodobniej stała rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa.
Stacja wskazuje, że FSB jest całkowicie lojalna wobec Władimira Putina i ocenia, że śmierć Prigożyna prawdopodobnie wzmocni pozycję ministra obrony Siergieja Szojgu i szefa sztabu generalnego rosyjskich sił zbrojnych generała Walerija Gierasimowa, których Prigożyn nienawidził i publicznie krytykował. To kolei jest korzystne dla Ukrainy, ponieważ obaj są uważani za niekompetentnych.
Z kolei amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) podał, powołując się na źródła, że samolot z Prigożynem na pokładzie, został zestrzelony dwoma pociskami S-300.
Następcą Prigożyna - jak podaje portal France24 - może być Andriej Troszew, pseudonim "Siwy". Dziennikarze podkreślają, że Putin miał niedawno zaproponować, aby na czele wagnerowców stanął właśnie Troszew. Był on formalnym numerem 2 w kierowanej przez Jewgienija Prigożyna Grupie Wagnera. Miał jednak odmówić poparcia czerwcowego buntu, decydując się stanąć po stronie FSB i rosyjskiego dowództwa wojskowego.
Troszew (ur. 1953 w Leningradzie) to emerytowany oficer, który brał udział w agresji ZSRR w Afganistanie (1979-1989). W latach 90. uczestniczył w wojnie w Czeczeni. Był wielokrotnie odznaczany, a za swój udział w działaniach w Syrii został w 2016 roku otrzymał tytuł Bohatera Federacji Rosyjskiej.
Za "operacje wojskowe Grupy Wagnera w Syrii" Troszew znalazł się na listach sankcyjnych Unii Europejskiej.
"Był szczególnie zaangażowany w rejonie Dajr az-Zaur. Wnosi kluczowy wkład w wysiłki wojenne (prezydenta Syrii - przyp. red.) Baszara al-Assada, a zatem wspiera syryjski reżim i czerpie z niego korzyści" - napisano w unijnym dokumencie z 2021 roku.
Prócz bezwzględności, charakterystycznej dla wszystkich dowódców Grupy Wagnera, o osobowości Troszewa nie wiadomo wiele - zaznacza francuski portal. Powołuje się na rosyjskich dziennikarzy, którzy twierdzą, że Troszew miał być widziany w 2017 roku na ulicach Petersburga w stanie upojenia alkoholowego.
"Sanitariusze byli zaskoczeni, gdy odkryli przy nim dokumenty identyfikujące go jako Andreya Trosheva, wraz z 5 mln rubli i 5 tys. dolarów w gotówce, mapami Syrii, dokumentacją broni i biletem lotniczym do Krasnodaru" - pisał wówczas portal Meduza, powołując się na lokalne media.
Pierwszą osobą podejrzaną w sprawie środowej katastrofy samolotu w obwodzie twerskim, jest osobisty pilot Prigożyna Artiom Stiepanow - poinformował portal Meduza za rosyjskimi opozycyjnymi kanałami na Telegramie.
Stiepanow był założycielem spółki MNT Aero, do której należał rozbity samolot. Pilot miał dostęp do tej maszyny, lecz przed katastrofą jakoby wyjechał na Kamczatkę i tam "zaginął". Rosyjskie organy ścigania próbują odnaleźć mężczyznę, jednak bezskutecznie. Nie można wykluczyć, że Stiepanow znajduje się już poza rodzinnym krajem - przekazała Meduza za kanałem WCzK-OGPU.
Brat pilota zdołał jedynie powiadomić, że podejrzany trzeci dzień z rzędu przebywa w podróży i nie ma z nim kontaktu - dodały opozycyjne media.
Meduza zaznaczyła, że WCzK-OGPU jest kanałem anonimowym, który nie powołał się na żadne bardziej wiarygodne źródła swoich doniesień.
Premier Mateusz Morawiecki na dzisiejszej konferencji prasowej podkreślił, że nie chce komentować, czy wypadek samolotu to przypadek, czy nie. Myślę, że wszyscy Polacy są w stanie na to odpowiedzieć sami - zaznaczył.
Jak dodał, obecnie "nadzór nad grupą Wagnera przechodzi bezpośrednio pod prezydenta Putina". Niech sobie teraz każdy odpowie na pytanie, czy Grupa Wagnera, która jest dzisiaj na Białorusi, stanowi większe czy mniejsze zagrożenie. Bo dla mnie to jest pytanie retoryczne - powiedział premier.
Grupa Wagnera dzisiaj jest pod bezpośrednią kuratelą, pod bezpośrednim nadzorem Putina i jego ludzi, i jeszcze bardziej niż do tej pory, albo przynajmniej w takim samym stopniu jak do tej pory, będzie używana jako narzędzie prowokacji, szantażu i różnego rodzaju szarpania w ramach zakłócania polityki bezpieczeństwa i destabilizacji państw graniczących z Rosją i Białorusią - podkreślił Morawiecki.