Premier Izraela Benjamin Netanjahu rozmawiał telefonicznie w niedzielę z prezydentem USA Joe Bidenem. Kancelaria szefa rady ministrów Izraela potwierdziła również, że w najbliższych dniach w kraju pojawią się Emmanuel Macron i premier Holandii Mark Rutte.
Od czasu rozpoczęcia wojny 7 października Biały Dom jasno deklaruje poparcie dla Izraela. Równocześnie, administracja USA stara się prowadzić delikatną grę, której celem jest stabilizacja niezwykle napiętej sytuacji na Bliskim Wschodzie.
Kilka dni temu Biden przestrzegał Netanjahu przed atakiem na Liban. Stany Zjednoczone będą jednak gotowe, by wesprzeć Izrael, gdyby wrogowie (zwłaszcza libański Hezbollah) zdecydowali się otworzyć kolejny front. W tym celu na Morzu Śródziemnym rozlokowano dwie grupy uderzeniowe z lotniskowcami, a w stan gotowości postawiono 2 tys. żołnierzy piechoty morskiej, gotowych w każdej chwili zejść na ląd.
Agencja Reutera przekazała, że prezydent USA i premier Izraela odbyli w niedzielę rozmowę telefoniczną. Nie sprecyzowano jednak, czego dokładnie dotyczyła.
W oddzielnym komunikacie kancelaria premiera Netanjahu poinformowała, że w najbliższym tygodniu do Izraela mają przyjechać prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Holandii Mark Rutte. W oświadczeniu czytamy, że "przybędą w poniedziałek i wtorek" i spotkają się z szefem izraelskiego rządu.
Służba prasowa Białego Domu poinformowała, że Joe Biden odbył w sprawie sytuacji na Bliskim Wschodzie rozmowy telefonicznie z z przywódcami Kanady, Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec i Włoch.