Polacy coraz częściej korzystają z chwilówek zaciąganych w firmach pożyczkowych. W ciągu roku ich wartość wzrosła aż o jedną trzecią – to najszybszy wzrost od 5 lat. Tylko w zeszłym miesiącu w ten sposób pożyczyliśmy ponad 850 milionów złotych.
Wzrost popularności chwilówek to nie tylko efekt tego, że żyje nam się coraz ciężej, ale także efekt wykluczania kolejnych grup Polaków z dostępu do usług bankowych.
Kolejne podwyżki stóp procentowych dokonywane przez Adama Glapińskiego i Radę Polityki Pieniężnej sprawiają, że spada nasza zdolność kredytowa. A to oznacza, że ludzie, którzy potrzebują pieniędzy, nie mogą ich dostać w banku. Często szukają ich więc w pozabankowych firmach pożyczkowych. Tam niestety bardzo łatwo trafić w szpony firmy, która wpędzi nas w potężne długi na całe życie, a nawet na pokolenia.
Nadzwyczajne odsetki, dodatkowe ukryte opłaty, groźby, a nawet ryzyko utraty własnego mieszkania. Korzystanie z usług niektórych firm pożyczkowych wiąże się z wieloma zagrożeniami, których nie wyeliminują nawet kolejne ustawy antylichwiarskie.
Najgroźniejsze przy korzystaniu w chwilówek są pośpiech i nieczytanie podpisywanych dokumentów.
A to właśnie w tych dokumentach zapisane są karne opłaty za każde spóźnienie. To tam zgadzamy się na dodatkowe procenty i prowizje, to wreszcie tam możemy się zgodzić na oddanie komuś naszego mieszkania.
Trzeba czytać wszelkie umowy. Jeżeli w firmie pożyczkowej słyszymy, że nie możemy zabrać dokumentów do domu i spokojnie przeczytać, to nie podpisujmy takiego pisma.
Niestety pośpiech powoduje, że o czytaniu zapominamy. Powoduje też, że swoje kroki kierujemy często do udających rzetelne firmy przestępców. Skutkiem tego może być to, że całkiem legalnie za pożyczone na przykład 500 złotych, będziemy musieli oddać kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy złotych.
Temat chwilówek pojawił się też w rozmowie 7 pytań o 7:07 w Radiu RMF24. Tomasz Weryński pytał o nie ekonomistę prof. Ryszarda Bugaja.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Prof. Bugaj podkreślił, że rosnące zainteresowanie chwilówkami to ważny sygnał, którego nie należy lekceważyć, jednak - przyznał - nie one ostatnio martwią go najbardziej. Martwią mnie bardzo inne rzeczy, które są znacznie groźniejsze. Martwi mnie ten mechanizm polityczny, gdzie partia rządząca rywalizuje z opozycją obietnicami. Nie chcą uznać realiów, w moim przekonaniu, chociaż obie te grupy partyjne czy partia i grupy partyjne deklarują uznanie tych realiów, ale ich nie chcą uznać. To jest ważna i niebezpieczna sprawa - ocenił ekonomista.