Ponad 22 tysiące ludzi zginęło na skutek trzęsienia ziemi, jakie w poniedziałek nawiedziło Turcję i Syrię. ONZ obawia się, że ofiar będzie znacznie więcej. Ratownicy, także z Polski, przeczesują ruiny budynków, mając nadzieję na odnalezienie żywych. Jedną z ocalałych jest mała Aya. Dziewczynka przyszła na świat pod gruzami domu. Jej matka nie przeżyła. Dziewczynka straciła też ojca oraz czworo rodzeństwa.
Tysiące ludzi chce adoptować dziewczynkę, która przyszła na świat w poniedziałek pod gruzami zawalonego domu w Jindayris w północno-zachodniej Syrii.
Kiedy została znaleziona w ruinach, wciąż była połączona z matką pępowiną. Niestety, kobieta nie przeżyła, podobniej jak i ojciec oraz czworo rodzeństwa noworodka.
Film, na którym widać moment uratowania dziecka, stał się viralem w mediach społecznościowych. Widać na nim biegnącego mężczyznę, trzymającego w rękach pokrytego kurzem noworodka.
Pregnant woman gives birth while buried under rubble in #Syria. Newborn baby is rescued,but the mother 'tragically loses her life' following devastating #earthquake pic.twitter.com/RAXOUL9m4Y
SmritiSharma_February 7, 2023
Dziewczynka została nazwana Aya, co po arabsku znaczy "cud". Jest w szpitalu.
Kiedy w poniedziałek do nas przyjechała, był w bardzo złym stanie. Miała stłuczenia, siniaki, była wychłodzona i ledwo oddychała - relacjonuje opiekujący się Ayą pediatra Hani Marouf.
Teraz stan dziewczynki określany jest jako stabilny.
Mimo że w chwilę po przyjściu na świat Aya została sierotą, jest nadzieja że nie będzie wychowywać się bez rodziny.
W mediach społecznościowych pytają o nią tysiące ludzi, którzy chcą ją adoptować.
Dyrektor szpitala, Khalid Attiah potwierdza, że odebrał dziesiątki telefonów od ludzi z całego świata, którzy wyrazili chęć zaopiekowania się dzieckiem.
Teraz nie pozwolę na jej adopcję. Czekam na jej dalszych krewnych. Na razie zajmuję się nią, jakby była moim własnym dzieckiem - powiedział dr Attiah, którego własna córka jest zaledwie 4 miesiące starsza od Ayi. Żona lekarza karmi piersią dziewczynkę razem ze swoim dzieckiem.
Chęć zaopiekowania się dziewczynką zadeklarował jej daleki wuj. On i jego rodzina ocaleli, ale ich dom został zniszczony. Mężczyzna mieszka w 11 innymi osobami w namiocie.
Liczba ofiar śmiertelnych trzęsienia ziemi w Turcji i w sąsiedniej Syrii przekroczyła już 22 000.
Zimno, głód i rozpacz ogarnęły setki tysięcy ludzi bez dachu nad głową. Wiele osób koczuje w prowizorycznych schronieniach na parkingach supermarketów, meczetach, poboczach dróg lub wśród ruin, często desperacko potrzebując jedzenia, wody i ciepła.
W Turcji pracuje ponad 120 tysięcy ratowników z całego świata, także z Polski.
W piątek rano polscy strażacy próbują dotrzeć do kolejnej osoby uwięzionej pod gruzami.
W jednym z miejsc grupa rozpoznawcza usłyszała czyjąś obecność. Teraz dwie grupy ratownicze próbują dotrzeć do tej osoby. Próbujemy dokładniej zlokalizować, gdzie się znajduje i w jaki sposób do niej dotrzeć - powiedział oficer łącznikowy działającej w Besni grupy HUSAR Jakub Siczek.
Dotychczas polskim strażakom udało się ocalić 11 osób, w tym dwoje dzieci.