Założyciel firmy ochroniarskiej Blackwater - działającej obecnie pod nazwą "Academi" - pracuje nad planem wysłania najemników do Wenezueli, by pomogli obalić rządzących socjalistów i prezydenta Nicolasa Maduro - informuje agencja Reutera, powołując się na cztery źródła powiązane ze sprawą.
Przez ostatnie miesiące Erik Prince - założyciel Blackwater i zwolennik prezydenta USA Donalda Trumpa - szukał inwestycji i wsparcia politycznego na operację. Prince w tym celu prowadził negocjacje z wpływowymi ludźmi z otoczenia Trumpa oraz z bogatymi Wenezuelczykami, którzy wyjechali z kraju.
Na prywatnych spotkaniach w USA oraz w Europie, Prince przedstawiał plan wysłania do Wenezueli 5 tysięcy prywatnych żołnierzy w imieniu lidera opozycji Juana Guaido, który mianował się tymczasowym prezydentem kraju. Do jednego z takich spotkań doszło w połowie kwietnia.
Według źródeł Reutersa, Prince chce zdobyć 40 milionów dolarów od potencjalnych inwestorów. Liczy także na miliardy dolarów z aktywów wenezuelskich zamrożonych przez rządy na całym świecie w ramach sankcji nałożonych na ten kraj.
Biały Dom odmówił komentarza w tej sprawie, z kolei rzecznik Guaido powiedział, że żadne rozmowy nie były prowadzone. Przedstawiciel Erika Prince’a powiedział jedynie, że jego mocodawca "nie planuje operacji w Wenezueli".
Inaczej jednak twierdzi Lital Leshem, dyrektorka jednego z działów firmy należącej do Prince’a. Ma plan na Wenezuelę, podobnie jak ma plany na inne miejsca - powiedziała dziennikarzom, jednak odmówiła wytłumaczenia o co dokładniej jej chodziło.
Według agencji Reutera, Prince chce rozpocząć działania wywiadowcze, a następnie wprowadzić na tereny Wenezueli od 4 do 5 tysięcy najemników z Kolumbii i innych południowoamerykańskich krajów.
Eksperci zaznaczają, że taki plan byłby bardzo ryzykowny, gdyż tworzyłby on ryzyko wojny domowej. Uchodźcy wenezuelscy związani z opozycją w rozmowie z agencją Reutera powiedzieli, że prywatna armia oczywiście mogłaby się przydać, ale do pilnowania porządku po ewentualnym upadku rządu Maduro.
Firma Blackwater to jeden z pionierów na rynku najemniczym. Podczas wojny w Iraku z jej usług korzystał rząd Stanów Zjednoczonych. W 2007 roku najemnicy zabili 17 cywilów w Bagdadzie, wywołując międzynarodowy skandal. Czterech pracowników firmy zostało wówczas skazanych.
W ostatnich latach Prince bezskutecznie próbuje namówić administrację Donalda Trumpa do ponownego skorzystania z usług jego firmy, tym razem w Afganistanie. Szef Blackwater chce zastąpić amerykańskich żołnierzy swoimi najemnikami.
Od 2014 roku Prince współpracuje z chińskimi firmami działającymi w Afryce.
Nazwisko Prince’a pojawia się także w raporcie Roberta Muellera, dotyczącego wpływów rosyjskich na kampanię prezydencką Donalda Trumpa. Prince - który wsparł komitet kandydata republikanów - miał m.in. w 2016 roku spotkać się na Seszelach na polecenie sztabu Trumpa z Kiriłem Dmitriewem, dyrektorem funduszu założonego przez rosyjski rząd.