W piątek wojsko Stanów Zjednoczonych zaatakowało kilkanaście celów należących do jemeńskich Huti. Informację potwierdzili przedstawiciele USA. Ataki nastąpiły niedługo po tym, gdy rebelianci zapowiedzieli eskalację operacji wojskowych wymierzonych w Izrael.
Według amerykańskich urzędników, samoloty wojskowe i okręty wojenne zbombardowały fortece Huti w pięciu lokalizacjach - donosi AP.
Media powiązane z jemeńskimi rebeliantami poinformowały o atakach na lotnisko w Al-Hudajda, dużym mieście portowym, gdzie znajduje się baza Huti. Cztery inne uderzenia zostały przeprowadzone w rejonie stolicy Jemenu Sanie. Pojawiły się też doniesienia o dwóch innych atakach w prowincji Dhamar, i trzech nalotach na południowy wschód od Sany.
Ataki nastąpiły zaledwie kilka dni po tym, jak Huti zagrozili "eskalacją operacji wojskowych" wymierzonych w Izrael i zostały poprzedzone prawdopodobnym zestrzeleniem amerykańskiego drona lecącego nad Jemenem.
Tydzień temu grupa wzięła odpowiedzialność za atak na amerykańskie okręty wojenne. Rebelianci wystrzelili kilka rakiet balistycznych i pocisków przeciwokrętowych oraz dwa drony w kierunku okrętów przepływających przez cieśninę Bab el-Mandab. Według amerykańskiej marynarki wszystkie obiekty zostały przechwycone.
Od czasu rozpoczęcia wojny Izraela z Hamasem Huti atakowali rakietami i dronami już 80 statków, przejęli jeden okręt i zatopili dwa. W czasie prowadzonej przez rebeliantów kampanii zginęło czterech marynarzy.
Grupa utrzymuje, że atakuje statki powiązane z Izraelem, USA lub Wielką Brytanią, aby wymusić zakończenie kampanii Izraela przeciwko Hamasowi w Gazie. Jednak wiele zaatakowanych statków ma znikomy związek z konfliktem. Atakowano także statki płynące do Iranu.