Nie tylko Polacy są zawiedzeni oscarowymi rozstrzygnięciami, a przede wszystkim przegraną "W ciemności" w kategorii filmów zagranicznych. Narzekają również media za Oceanem - na sam konkurs, jak i jego wynik w głównej kategorii.
Z "Artystą" w reżyserii Michela Hazanaviciusa przegrał film w reżyserii Martina Scorsese "Hugo" - choć zdobył więcej nominacji. Oba obrazy były dobrze oceniane przez krytykę, ale w Stanach Zjednoczonych przeważa opinia, że nie są to dzieła wybitne, na miarę wielu filmów w przeszłości wyróżnianych głównymi nagrodami Akademii Filmowej. Podkreśla się też, że mają stosunkowo skromną widownię w porównaniu z najbardziej kasowymi produkcjami Hollywoodu. "Artysta" zarobił dotąd 28,3 mln dolarów i jest dopiero na 22. miejscu pod względem dochodów.
W odróżnieniu od nich kilka filmów nagrodzonych Oscarami w głównej kategorii w ostatnich kilkunastu latach było bestsellerami kinowymi, np. "Titanic" (1997) czy trylogia "Władca pierścieni". Inne uznano za arcydzieła swojego gatunku, jak "To nie jest kraj dla starych ludzi" braci Joela i Ethana Coenów czy nagrodzony w zeszłym roku "Jak zostać królem" Toma Hoopera.
Ponieważ wśród filmów nominowanych w tym roku do głównej nagrody nie pojawiły się utwory tej rangi, amerykańska prasa przewidywała, że ceremonia rozdania Oscarów nie będzie miała takiej widowni jak kiedyś. Wczorajszą galę skrytykował zarówno "Washington Post", jak i krytyczny wobec establishmentu magazyn internetowy "Deadline".
Nad Wisłą najbardziej boli jednak porażka "W ciemności", które przegrało z irańskim "Rozstaniem", od początku faworyzowanym przez krytykę. Recenzje z polskiego obrazu były w przeważającej większości bardzo przychylne, ale zdarzały się też głosy krytyczne. Recenzent wpływowego "New York Timesa" zarzucił mu melodramatyczność i wygrywanie efektów emocjonalnych, sugerował też brak oryginalności.
Zdaniem niektórych komentatorów, na niekorzyść filmu Holland mogło też działać "zmęczenie tematem Holokaustu". Żydzi amerykańscy mówili, że mają już dość tego tematu - przyznawała Yola Czaderska-Hayek, jedyna Polka należąca do stowarzyszenia korespondentów zagranicznych w Hollywood. Uważa ona również, że "Rozstaniu" pomogła sytuacja polityczna - reżim w Teheranie prześladuje dysydentów, w tym niektórych filmowców.
Farhadi mówił w Los Angeles, że zrealizował swój film bez ingerencji cenzorskiej, ale nie jest pupilem reżimu, m.in. dlatego, że bronił swego kolegi filmowca, którego uwięziono i któremu zakazano kręcenia filmów.