Do Wigilii pozostało już tylko kilka dni. Przygotowania w wielu domach są już na ostatniej prostej. Podobnie jest w Wiśle w domu Adama Małysza, który obecnie jest prezesem Polskiego Związku Narciarskiego. Mimo że żona legendarnego skoczka jest katoliczką, a on sam ewangelikiem, to różnic w spędzaniu tego świątecznego okresu nie ma.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Adam Małysz o świątecznym karpiu: Nie wyobrażam sobie bez niego Wigilii

Idziemy i do kościoła ewangelickiego, i katolickiego. Sposób obchodzenia świąt Bożego Narodzenia się nie różni. Nawet kolędy są prawie te same - przyznaje z uśmiechem Adam Małysz.

W Wiśle, skąd pochodzi i gdzie mieszka Adam Małysz, małżeństwa katolicko-ewangelickie są bardzo często spotykane. Były skoczek, a obecnie prezes PZN-u sam podkreśla, że jego rodzina ma w nich bardzo długą tradycję.

Ja mam żonę katoliczkę, a jestem ewangelikiem. Mój teściu był ewangelikiem, teściowa jest katoliczką. Córka jest katoliczką, a zięć ewangelikiem. My idziemy po bandzie - mówi Małysz. Różnic w obchodzeniu świąt w obu wyznaniach nie ma prawie wcale, więc nie wpływa to na wspólne świętowanie.

Według tradycji w kościele ewangelickim w Wigilię nie obowiązuje post, ale w domu Adam Małysza na wigilijnym stole nie ma mięsnych potraw.

Pojawiają się dopiero w pierwszy dzień świąt. W naszym domu więc są wszystkie te potrawy, które tradycyjnie znajdziemy na wigilijnym stole - mówi prezes PZN-u.

Jedną z ulubionych wigilijnych potraw Adama Małysza jest barszcz i karp. W przeszłości było jednak inaczej.

Nie lubiłem karpia. Wszystko z powodu ości, których jest dużo i trzeba było je wybierać. Jednak wszystko zmieniło się za sprawą mojej teściowej, która jest mistrzynią w filetowaniu ryby. Skoro więc nie ma ości to teraz karpia bardzo lubię - przyznaje Adam Małysz. I jednocześnie zaznacza: W pierwszy dzień świąt zawsze jest u nas kaczka.

To też jest jedna z moich ulubionych potraw. Zawsze z utęsknieniem na nią czekam - tłumaczy.

Ważniejszy jednak od wszystkich potraw i smakołyków jest czas spędzony z rodziną.

Zawsze czekam na tę świąteczną atmosferę, która dla mnie jest wyjątkowa - mówi prezes PZN i dodaje, że dziś przy świątecznym stole może sobie pozwolić na więcej niż w czasach, kiedy musiał trzymać ścisłą, restrykcyjną dietę.