W położonej w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy i okupowanej przez wojska rosyjskie Makiejewce zastrzelono 8-osobową rodzinę, w tym czworo dzieci. Władze okupacyjne twierdzą, że zabójcy to pospolici przestępcy i zostali już schwytani. Petro Andriuszczenko, doradca lojalnego wobec władz w Kijowie mera Mariupola, uważa jednak, że za zbrodnię odpowiadają członkowie Grupy Wagnera - podała Ukraińska Prawda.
Tzw. MSW separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej poinformowało, że z posesji zamordowanej rodziny ukradziono samochód. Następnie w trakcie pościgu schwytano trzech podejrzanych. Wszyscy mają przeszłość kryminalną. Przyznali się do zbrodni. Twierdzi, że powodem była chęć kradzieży.
Petro Andriuszczenko uważa jednak, że morderstwo może być dziełem najemników z Grupy Wagnera. Według niego zbrodnia ta miała podłoże nacjonalistyczne, gdyż zginęła rodzina narodowości romskiej. Wszyscy zabici mają rany postrzałowe głowy; strzały oddano z bliskiej odległości - dodał polityk wierny Kijowowi.
Jego zdaniem sami mieszkańcy Makiejewki twierdzą, że za morderstwo odpowiadają członkowie rosyjskiego aparatu okupacyjnego.
Andriuszczenko ocenił, że Rosjanie będą próbowali tuszować zbrodnie, których w przyszłości może pojawiać się więcej, ponieważ Moskwa werbowała na wojnę z Ukrainą "nieludzi i przestępców, neonazistów i inne ludzkie śmieci".