Co najmniej dwie osoby zginęły w wyniku "bomby cyklonowej", która przeszła przez zachodnią część stanu Waszyngton w USA. Tysiące osób wciąż nie ma prądu. Niektórzy będą go pozbawieni przez wiele dni.

W ataku żywiołu zginęły dwie kobiety przygniecione przez spadające drzewa. Do pierwszego zdarzenia doszło w Bellevue, a do drugiego - w pobliżu Alderwood Mall Parkway w Lynnwood.

Szpital Harborview Medical Center poinformował stację KOMO News, że co najmniej pięć osób trafiło do placówki z obrażeniami. Jedna z nich była w stanie krytycznym.

Wiało z prędkością nawet 160 km/h

Cyklon utworzył się u wybrzeży Vancouver w Kanadzie, gdzie wiatr w porywach osiągnął prędkość ponad 160 km/godzinę. PowerOutage.us - organizacja, która zbiera i rejestruje dane o przerwach w dostawie prądu - szacuje, że wczoraj ponad 700 tys. osób nie miało prądu w stanie Waszyngton, z których ponad 100 tys. to mieszkańcy Seattle.

Niektóre zakłady energetyczne ostrzegły, że w najciężej dotkniętych rejonach może minąć kilka dni, zanim przywrócona zostanie energia elektryczna.

Brak prądu i zablokowane drogi

Skutki cyklonu najbardziej odczuli mieszkańcy zachodniej część stanu Waszyngton. Niezależnie od przerw w dostawie prądu, zablokowane zostały drogi. Rzecznik miasta Seattle mówił o dziesiątkach powalonych drzew, które zakłóciły transport.

Zgodnie z prognozami burza będzie tracić na sile i jeszcze w środę miejscowego czasu miała skierować się w stronę oceanu. Jednak kolejna nadciągnie zdaniem meteorologów pod koniec tygodnia.