Dramatyczna pomyłka załogi karetki w Szczecinie. Jak nieoficjalnie ustalił reporter RMF FM, ratownicy wezwani do umierającego pacjenta źle zrozumieli adres i najpierw pojechali w inne miejsce. Do 77-latka dotarli po 25 minutach. Mężczyzna zmarł.
Dyrekcja pogotowia w Szczecinie na razie nie chce komentować naszych doniesień. W Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego trwa wewnętrzne postępowanie wyjaśniające i dopiero po jego zakończeniu może zapaść decyzja o ewentualnej karze dla pracowników.
Dramat wydarzył się wczoraj rano. Karetka pogotowia została wzywana na ulicę Dworcową. Pojechała jednak na dworzec PKP przy ulicy Kolumba w Szczecinie. Tam ratownicy ie znaleźli potrzebującego pomocy mężczyzny. Oddzwonili do dyspozytorki i dopiero wtedy pojechali pod właściwy adres. Zajęło im to kilkanaście minut. Chorego mężczyzny nie udało się uratować. 77-latek zmarł z powodu zatrzymania krążenia.
Rzecznik pogotowia w Szczecinie Elżbieta Sochanowska, utrzymuje, że na ratunek i tak mogło być za późno, bo zgon nastąpił, zanim ratownicy - nawet bez pomyłki - byliby w stanie dojechać na miejsce.