"Żyjemy jak na bombie. Nie wiemy, co nas czeka" - mówią w rozmowie z reporterem RMF FM Michałem Dobrołowiczem mieszkańcy gminy Borkowice w powiecie przysuskim na Mazowszu. W styczniu w dawnym magazynie spółdzielni odkryto nielegalne składowisko z ponad tysiącem ton toksycznych odpadów. Znaleziono tam m.in. pozostałości po farbach i lakierach.

Śledztwo wszczęła prokuratura. Na razie zatrzymano siedem osób. Utylizacja odpadów kosztowałaby kilka milionów złotych. Gminy nie stać na taki wydatek. Mieszkańcy powołali w tej sprawie Społeczny Komitet. Napisali petycję z prośbą o interwencję i reakcję do Ministerstwa Środowiska. W marcu chcą zorganizować protest. 

Ludzie nie chodzą tylko siedzą w domach, bo każdy boi się, żeby nie zachorować. Nawet okna rzadko się otwiera. Boimy się, że to wybuchnie, że to może mieć wpływ na nasze zdrowie albo życie - tłumaczą mieszkańcy Borkowic. Nie wiemy, co wydarzy się, jak temperatura będzie wyższa. Przyjdzie wiosna, potem lato. To może być niebezpieczne. Przyjeżdżam tutaj tylko do pracy z pobliskiej Przysuchy, na kilka godzin w ciągu dnia. Zawsze mam tę myśl, że mogę nawdychać się czegoś szkodliwego, to nie jest komfortowe - dodaje Marek Turek, nauczyciel z Publicznej Szkoły Podstawowej w Borkowicach.

Uczniowie przenoszeni do innych szkół. "Niestety, trafiło na biedną gminę"

W sprawie toksycznych odpadów interweniowały władze gminy. Zgodnie z ich decyzją, ponad stu uczniów z tamtejszej Szkoły Podstawowej w Borkowicach zostanie przeniesionych do innych placówek. Lokalne władze obawiają się o bezpieczeństwo dzieci. Najpóźniej od kwietnia uczniowie trafią do szkół w trzech różnych miejscowościach: Rószkowicach, Ninkowie i w Rzucowie. 

Szacowany koszt utylizacji odpadów to co najmniej kilka milionów złotych. Tymczasem roczny budżet gminy Borkowice to 17 milionów złotych. Z tej kwoty aż 16 milionów to obowiązkowe opłaty związane z bieżącą obsługą gminy. Pozostaje nam wolny milion złotych na inwestycje i dodatkowe wydatki. Niestety, problem pojawił się w biednej gminie. Utylizacja odpadów na koszt samorządu oznaczałaby, że przez kilka lat nie mielibyśmy pieniędzy na bieżące działania - podkreśla w rozmowie z RMF FM Robert Fidos, wójt gminy Borkowice.

Rozbita grupa przestępcza

Władze gminy mogą wydać decyzję nakazującą zutylizowanie odpadów osobie, która odpowiada za ich składowanie. Problem polega jednak na tym, że wciąż nie wiadomo, kto dokładnie powinien ponieść odpowiedzialność. Możliwe, że taka osoba jest w tej chwili wśród zatrzymanych, ma status podejrzanego i przebywa w areszcie.

Siedem osób w tej sprawie usłyszało zarzuty udziału w grupie przestępczej, której celem było popełnianie przestępstw polegających na składowaniu odpadów wbrew przepisom, w tym odpadów niebezpiecznych, które mogły zagrażać zdrowiu i życiu ludzi , a także znacznie pogarszać jakość ziemi oraz stanowić zagrożenie dla świata roślinnego i zwierzęcego. Grozi im do 7 lat więzienia. Śledztwo w tej sprawie prowadzi radomska prokuratura. Toksyczne substancje były składowane prawdopodobnie od ubiegłego roku. 

Wyniki kontroli WIOŚ

Jak dowiedział się nasz reporter, w ostatnich dniach przeprowadzona została dodatkowa kontrola miejsca składowania nielegalnych odpadów. Na miejscu pracują miejscy i strażacy. "Większość nielegalnie magazynowanych odpadów została zaklasyfikowana jako odpady niebezpieczne cechujące się właściwościami łatwopalnymi, o ustaleniach kontroli Inspekcja poinformowała Komendę Powiatową Państwowej Straży Pożarnej w Przysusze oraz Jednostkę Ratowniczo-Gaśniczą w Radomiu, której funkcjonariusze sprawdzili miejsce magazynowania odpadów pod kątem zagrożenia wybuchowego, jak również zawartości substancji chemicznych w powietrzu i w kanalizacji sanitarnej (między innymi chlor i amoniak). Badania nie wykazały zagrożeń" - podkreśla w swoim komunikacie po przeprowadzonych badaniach Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. 

Inspektorzy WIOŚ wskazali na wyłączne kompetencje wójta gminy Borkowice do wydania decyzji nakazującej usunięcie odpadów oraz podając przykłady podobnych ujawnionych przestępstw wskazali na możliwości ewentualnego dalszego sfinansowania zutylizowania nielegalnie nagromadzonych odpadów. "WIOŚ poinformował również, że w trakcie prowadzonych działań Inspektorzy zobowiązali właściciela nieruchomości do zabezpieczenia obiektów i wjazdu na teren posesji - co zostało w trakcie działań Inspekcji wykonane" - czytamy w komunikacie po przeprowadzonych badaniach.

Jak dowiedział się nasz dziennikarz, rekomendacja WIOŚ wskazuje, że odpady powinny zostać zutylizowane i usunięte. Problem polega na tym, że nie wiadomo, kto ma za to zapłacić, ponieważ odpady były przechowywane nielegalnie. Urzędnicy w rozmowie z naszym reporterem podkreślają, że o ile w przypadku legalnych, zgłoszonych składowisk łatwo jest wskazać, kto powinien ponieść odpowiedzialność finansową. W tym przypadku automatyczne opłacenie utylizacji z pieniędzy państwowych mogłoby stanowić zachętę dla innych osób, aby ryzykować popełnienie tego typu przestępstwa. 

Brak postępowania Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. "To może potrwać wiele miesięcy"

Dokumenty w sprawie wszczęcia postępowania w sprawie składowanych nielegalnie toksycznych odpadów władze gminy Borkowice złożyły także w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Jak dowiedział się nasz reporter, RDOŚ po ich przeanalizowaniu podjął decyzję, aby nie wszczynać postępowania w tej sprawie. Argumentował to tym, że nie ma bezpośredniego niebezpieczeństwa dla pobliskich mieszkańców, odpady są w szczelnych zbiornikach. Otrzymaliśmy odpowiedź, z której wynika, że gminie należy się pożyczka z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, jednak jest ona umarzalna tylko do do 10 procent i maksymalnie do kwoty miliona złotych. To nie rozwiązuje naszego problemu. Rozwiązywanie tego problemu może potrwać jeszcze wiele miesięcy, sama utylizacja jest skomplikowanym procesem - podkreśla Robert Fidos, wójt gminy Borkowice.

W połowie marca mieszkańcy gminy Borkowice planują protest. Ma być to blokada drogi wojewódzkiej numer 727. Druga część protestu zaplanowana jest w budynku Publicznej Szkoły Podstawowej w Borkowicach. Tam mają przyjść zaniepokojeni rodzice uczniów. 

Składowisko nielegalnych odpadów znajduje się w pasie graniczącym ze szkolnym boiskiem piłkarskim. Wyjście pograć w piłkę, gdy jest ciepło, może być bardzo ryzykowne - podkreślają mieszkańcy Borkowic. Wiemy o tych odpadach już od wielu tygodni, na razie nic się nie wydarzyło. Teraz boimy się najbardziej ciepłej wiosny i gorącego lata - dodaje jedna z mieszkanek. 

Opracowanie: