Głosowanie w wyborach prezydenckich 10 maja tylko korespondencyjne - wszystkie lokale wyborcze będą zamknięte! Jak ustalili dziennikarze RMF FM: właśnie takie zapisy Prawo i Sprawiedliwość wprowadzi do swojego zgłoszonego już projektu ws. głosowania korespondencyjnego, którym jutro zajmą się posłowie. Informacje Patryka Michalskiego i Pawła Balinowskiego potwierdza wicepremier Jacek Sasin. "Chcemy zaproponować rozwiązanie, które będzie polegało na tym, że te wybory zostaną przeprowadzone wyłącznie drogą korespondencyjną" - przyznał polityk PiS w rozmowie z RMF FM.
Wszystko wskazuje więc na to, że 10 maja czekają nas wybory kopertowe: Prawo i Sprawiedliwość chce, byśmy prezydenta wybrali listownie.
"Głosowanie tylko i wyłącznie korespondencyjne. Ono będzie najbezpieczniejsze, a jednocześnie jednak łatwiejsze do zorganizowania niż takie dwutorowe głosowanie" - wyjaśnił Jacek Sasin.
Byłyby to pierwsze takie wybory w historii: z zamkniętymi lokalami wyborczymi, bez urn do głosowania.
Jak wynika z informacji naszych dziennikarzy, władze PiS-u przesądziły o sprawie podczas wczorajszej narady kierownictwa partii przy Nowogrodzkiej.
Problemem mógłby być czas: jeśli bowiem Senat, zgodnie z przewidywaniami, zatrzyma projekt na 30 dni, to po uchwaleniu zmian do 10 maja zostanie już tylko kilka dni. Prawo i Sprawiedliwość nie zamierza się tym jednak przejmować.
Z ustaleń Patryka Michalskiego i Pawła Balinowskiego wynika, że system głosowania korespondencyjnego jest już w przygotowaniu: takie głosowanie wprowadzono bowiem dla wyborców po 60. roku życia i objętych kwarantanną w ramach ostatniej nowelizacji Kodeksu wyborczego dwa dni temu. Teraz władze chcą ten system po prostu szybko rozszerzyć.
"Już prowadzimy prace nad zorganizowaniem systemu głosowania korespondencyjnego i będziemy gotowi na to, aby rozszerzyć (go) również na pozostałe osoby" - przekonywał w rozmowie z RMF FM Jacek Sasin.
Jak ustalili dziennikarze RMF FM, dostarczaniem pakietów wyborczych ma zająć się Poczta Polska. Ze wstępnych szacunków rządu wynika, że 26 tysięcy listonoszy będzie musiało dotrzeć do co najmniej 14 milionów skrzynek pocztowych wszystkich Polaków uprawnionych do głosowania.
Po tym, jak wyborca odbierze ze swojej skrzynki kartę do głosowania z nazwiskami kandydatów na prezydenta, skreśli głos, po czym będzie musiał spakować zestaw do koperty i wrzucić całość do specjalnie zorganizowanej skrzynki pocztowej.
W tej chwili nie wiadomo, gdzie - jeśli pomysł wejdzie w życie - takie skrzynki będą ustawiane, ale już teraz rząd chce, by były one pilnowane przez służby mundurowe.
Głosowanie na pewno nie potrwa, jak zazwyczaj, jednego dnia.
"Nie może się zamknąć w godzinach jak przy wyborach tradycyjnych" - przyznał w rozmowie z nami wicepremier Jacek Sasin.
Rząd szacuje wstępnie, że to listowne głosowanie potrwa najprawdopodobniej trzy dni.
Problemem może okazać się zagwarantowanie, że dostarczane przez listonoszy pakiety wyborcze trafią tam, gdzie powinny, czyli tam, gdzie wyborcy faktycznie mieszkają - a nie tam, gdzie są zameldowani.
W teorii to dość proste: wyznacznikiem będzie tu bowiem spis wyborców, do którego - jak w przypadku każdych wyborów - możemy dopisać się w tej gminie, w której zamierzamy głosować. Do spisu trafia wówczas aktualny adres każdego wyborcy - i pod ten adres miałby trafić pakiet wyborczy.
Tyle teoria - w praktyce w sytuacji epidemii o sukces tej operacji będzie bardzo trudno, bowiem dopisanie się do spisu wyborców oznacza w wielu przypadkach konieczność stawienia się najpierw w urzędzie. Przez internet dopisać się mogą jedynie wyborcy posiadający tzw. profil zaufany.
Rządzący kończą obecnie przygotowanie poprawki w tej sprawie do własnego projektu. Sejm zajmie się nim w piątek - i najprawdopodobniej tego dnia go przyjmie.
Trzeba jednak w tym miejscu zaznaczyć, że zgodnie z orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego, nie można dokonywać w Kodeksie wyborczym znaczących zmian na pół roku przed wyborami.
Prawo i Sprawiedliwość wyraźnie nie zamierza się tym przejmować.
Co więcej, tak zorganizowane wybory naruszałyby również obecne przepisy Kodeksu wyborczego, które nakazują doręczenie zestawu do głosowania do rąk własnych, a później zweryfikowanie tożsamości.
PiS - jak się w tej chwili wydaje - chce z tych zabezpieczeń zrezygnować.
Co więcej - jak wynika z ustaleń dziennikarzy RMF FM - rządzący przygotowują bat na samorządy, które buntują się przeciwko organizacji wyborów prezydenckich w czasie epidemii koronawirusa i głośno zapowiadają, że nie zamierzają brać udziału w przygotowaniu głosowania 10 maja.