Ministerstwo Obrony Narodowej szuka sposobów na przyciągnięcie chętnych do Narodowych Sił Rezerwowych (NSR). Dla bezrobotnych ochotników armia chce utworzyć etaty ochroniarzy, a pracującym zapłacić za kursy - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Rząd zakładał, że do służby w NSR zgłosi się 20 tysięcy ochotników. Zgłosiło się o połowę mniej. Jak ujawnia doradca szefa MON gen. Waldemar Skrzypczak, 70 proc. wszystkich kandydatów stanowią bezrobotni. Dlatego trzeba dać im pracę i stworzyć etaty ochroniarzy w jednostkach wojskowych, a zrezygnować z usług zewnętrznych agencji - mówi. Ich usługi kosztują wojsko ok. 230 mln zł rocznie.
MON ma też pomysł skierowany do tych, którzy mają pracę. Z pracownikami, którzy wstąpią do sił, powinno się od razu podpisywać kontrakt na 6 lat, a nie 18 miesięcy oraz oferować sfinansowanie szkolenia, a nawet studiów - przekonuje gen. Skrzypczak.
Jak stwierdza dziennik, te nowe pomysły może spotkać taki sam los jak gratyfikacje dla żołnierzy NSR za gotowość do służby, na które nie zgodził się resort finansów.