"Zimny prysznic" - to najkrótszy komentarz Roberta Lewandowskiego po przegranym 1:3 meczu z Czechami w Pradze na inaugurację eliminacji piłkarskich mistrzostw Europy 2024.
Jak tracisz dwie bramki w ciągu trzech minut, to wyzwaniem jest powrót do gry. Próbowaliśmy, ale to było za mało - ocenił kapitan reprezentacji Polski w rozmowie z TVP Sport.
Lewandowski przyznał, że strata pierwszej bramki już w 27. sekundzie po rzucie z autu to był "zimny prysznic" i że właśnie na takie wrzutki uczulał piłkarzy przed meczem nowy selekcjoner Fernando Santos.
Rozmawialiśmy, że trzeba uważać na wrzutki, na rzuty z autu, choć nie mieliśmy czasu tego przećwiczyć. Daliśmy się nabrać. Zespół czeski wykorzystał środek prosty, ale skuteczny - ocenił piłkarz Barcelony.
Jak zareagował trener Santos w przerwie meczu, gdy drużyna przegrywała 0:2?
Zdawał sobie sprawę, że jesteśmy w ciężkiej pozycji, ale (dodał, że) musimy zachować spokój, spróbować wrócić do gry, strzelić bramkę. Mecz w pewnym momencie był bardzo otwarty dla obu stron. Parę sytuacji mieliśmy, ale przegrywając 0:2, a potem 0:3 i grając na wyjeździe ciężko wrócić - podkreślił.
Ten mecz był dla nas zimnym prysznicem. Teraz - niezależnie, gdzie gramy i z kim gramy - każdy mecz będzie walką i nic łatwo nie przyjdzie - podsumował Lewandowski.
Polacy już w trzeciej minucie przegrywali 0:2. Honorową bramkę przy stanie 0:3 zdobył w 87. minucie Damian Szymański.
W poniedziałek podopieczni Fernando Santosa zmierzą się w drugim meczu eliminacji z Albanią w Warszawie.