W Tel Awiwie wybuchły gwałtowne starcia między setkami azylantów z Erytrei a izraelską policją. Miejski szpital poinformował, że ma do czynienia z "masowym incydentem na skalę niespotykaną od czasu terrorystycznych ataków bombowych podczas drugiej intifady" - przekazał portal "Times of Israel".
Izraelskie media donoszą, że w sumie rannych zostało około 140 osób, z czego 15 jest w stanie ciężkim. Wśród rannych znajduje się również kilkudziesięciu funkcjonariuszy.
Zamieszki wybuchły w związku z wydarzeniem zorganizowanym przez ambasadę Erytrei z okazji 30. rocznicy uzyskania niepodległości przez ten kraj, opisywany jako jeden z najbardziej represyjnych na świecie - donosi AP.
Rano demonstranci - przeciwnicy władz Erytrei - przemaszerowali ulicami Tel Awiwu w kierunku ambasady tego kraju, ale zostali tam zatrzymani przez izraelskich policjantów. Później jednak przedarli się przez bariery ustawione przez siły bezpieczeństwa.
Policja użyła granatów ogłuszających i gazowych, pałek oraz broni ostrej. Demonstranci niszczyli samochody (zarówno prywatne, jak i policyjne), a także pobliskie sklepy i wdawali się w bójki z funkcjonariuszami - donosi Times of Israel.