Gwiazdor filmowy Gerard Depardieu przeszedł na prawosławie. Aktor twierdzi, że namówił go do tego spowiednik prezydenta Władimira Putina – rosyjski biskup Tichon, czyli Gieorgij Aleksandrowicz Szewkunow.
Chrzest, w czasie którego - według świadków - Gerard Depardieu wymachiwał teatralnie rękami i zapewniał, że odtąd da odpór pokusom diabła - odbył się w głównej paryskiej cerkwi. Sławny aktor, który już od ponad siedmiu lat ma rosyjskie obywatelstwo i regularnie podkreśla, że "uwielbia Putina", wyjaśnił, że chce w ten sposób stać się "100-procentowym Rosjaninem".
Paryscy komentatorzy nieco ironicznie chwalą jego obietnice oparcia się pokusom diabła, bo gwiazdor został ponad tydzień temu zatrzymany w Paryżu przez policję, kiedy jechał pijany na motocyklu. Wykrzykiwał, że "uwielbia Putina" i dlatego nie chce być już Francuzem.
Wybuchła wtedy burza polemik, bo według części mediów funkcjonariusze byli tak onieśmieleni faktem, iż chodzi o ekranowego gwiazdora, że nie ukarali go mandatem. Według komentatorów, była to oznaka szokującej pobłażliwości.
Francuska policja twierdzi jednak, że to niepełna wersja wydarzeń. Zapewnia, że później przyjechał dzielnicowy komisarz, który kazał ukarać aktora. Paryska prefektura odmawia mimo wszystko ujawnienia, jakiej wysokości mandat został wręczony Depardieu - i czy odebrano mu prawo jazdy lub nałożono punkty karne.