Pokój i bezpieczeństwo to sprawy w Afganistanie najważniejsze - mówią w rozmowie z RMF FM afgańskie kobiety, które odwiedziły Polskę na zaproszenie ambasady USA. Ich zdaniem, wszelkie problemy życia codziennego będzie można rozwiązywać dopiero w warunkach pokoju. Zapowiedź wycofania wojsk NATO w 2014 roku przyjmują z nadzieją i obawą. W tej chwili trudno bowiem przewidzieć, jak rozwinie się sytuacja po przejęciu odpowiedzialności za kraj przez armię afgańską.

W rozmowie z Grzegorzem Jasińskim kobiety podkreślają znaczenie zmian, do jakich doszło po interwencji NATO w Afganistanie, zauważają poprawę sytuacji w wielu dziedzinach, podkreślają jednak, że największym problemem pozostaje brak poczucia bezpieczeństwa i niepewność co przyniesie przyszłość.

W rozmowie brały udział: Masuma Ibrahimi - dyrektor Afghan Cultural House, współtwórczyni Association of Afghan Blog Writers; Shukria Azadmanesh - badaczka Afghanistan Research and Evaluation Unity; Najia Anwari - Coordination of Humanitarian Assistance; Husna Mohammadi - studentka Uniwersytetu w Kabulu; Malina Fahiz - dyrektor Afghan Women Education Network.

Grzegorz Jasiński: Jak wszyscy wiemy, w ciągu dwóch lat NATO rozpocznie wycofywanie swych sił z Afganistanu. Oczekujecie panie tej chwili z nadzieją, czy raczej obawami?

Malina Fahiz: Przede wszystkim chciałabym powiedzieć, że mam nadzieję na to, że wreszcie w Afganistanie nastanie pokój, że talibowie także się do tego przyczynią. Że nadal będziemy utrzymywać strategiczne partnerstwo z innymi krajami, głównie USA.

Shukria Azadmanesh: Zmiana sytuacji zapowiedziana na 2014 rok to dla nas z pewnością wielkie wyzwanie. Tak na to patrzę, jako kobieta. Ale nie mam pojęcia, co tak naprawdę się stanie. Z jednej strony dojdzie do przejęcia władzy z rąk sił międzynarodowych przez nasze własne oddziały, z drugiej strony rosną obawy o wzrost znaczenia Talibanu, o to, że zamachów będzie więcej, więcej przypadków palenia szkół. Nie można też zapominać o tym, że opinia publiczna jest coraz bardziej niechętna talibom. To wszystko sprawia, że sytuacja jest skomplikowana, trudno przewidzieć, co będzie. To wielkie wyzwanie...

Masuma Ibrahimi: Jeśli pytasz o nadzieję i strach, to myślę, że towarzyszą nam i jedno, i drugie. Mam wielką nadzieję, że Afgańczycy będą w stanie sami o siebie zadbać. To my sami powinniśmy się rządzić, sami się utrzymywać, mieć poczucie własnej wartości. Niepewność, brak poczucia bezpieczeństwa dotyka w Afganistanie wszystkich, odczuwają to kobiety, mężczyźni, nawet dzieci. To odbiera nam czasem nadzieję, że czeka nas lepsza przyszłość. Wszyscy myślimy o tym 2014 roku, o tym, co się wtedy stanie.


Grzegorz Jasiński: Porozmawiajmy o sprawach dla kobiet najważniejszych, wolności osobistej, edukacji, opiece zdrowotnej...

Husna Mohammadi: Modlę się do Boga, by po 2014 roku międzynarodowe wsparcie dla Afganistanu się nie skończyło. Dla nas wszystkich najważniejszy jest pokój. Najważniejsze, by rząd zapewnił wszystkim pokój, bezpieczeństwo i wolność. Kiedy zapanuje spokój, większość z nas będzie mogłą myśleć o edukacji. Mężczyźni zdają sobie sprawę, że wykształcenie to sposób zapewnienia swej rodzinie przyszłości, utrzymania matek, żon, dzieci, zapewnienia dzieciom edukacji. Warunkiem uporządkowania tych spraw, także opieki zdrowotnej jest właśnie pokój i bezpieczeństwo. Ja sama studiuję na uniwersytecie, ale nigdy nie mam pewności, czy po zajęciach zdołam bezpiecznie wrócić do domu. Sytuacja jest niepewna. Jest niebezpiecznie, czasem strach wyjść z domu, bo nie wiemy, czy uda się wrócić. Ten lęk dotyczy wszystkich. Nie możemy odetchnąć, poczuć się swobodnie. Obawiamy się, czy za chwilę nie pojawi się w telewizji jakaś kolejna informacja o wybuchu czy zamachu samobójczym. To nie daje nam spokoju. Dlatego właśnie spokój jest najważniejszy, a wolność, edukacja, opieka zdrowotna przyjdą wraz z nim...

Grzegorz Jasiński: Jeśli popatrzy się na ostatnią wojnę, porówna stan kraju sprzed interwencji NATO i obecnie, czy można zauważyć pozytywne zmiany, czy można uznać, że doszło do trwałych przemian...

Masuma Ibrahimi: Nie możemy zaprzeczyć, że sytuacja w Afganistanie zmieniła się pod każdym względem. Wiele kobiet ma teraz dostęp do edukacji i opieki zdrowotnej. Wprowadzono bardzo znaczące zmiany prawa. To wszystko można zauważyć. Przez te 10 lat Afganistan miał szansę stać się krajem cywilizowanym, ale z pewnością wciąż jeszcze można było uczynić więcej. To, co jest jeszcze nie wystarczy. Dlatego to jeszcze za wcześnie na zostawienie nas samym sobie, potrzebujemy jeszcze pomocy. Wciąż jest ryzyko, że wszystko to możemy stracić. 


Grzegorz Jasiński: Wciąż zbyt często słyszymy o przypadkach, kiedy w wyniku działań wojennych giną niewinni ludzie. Oczywiście w czasie wojny to się czasem zdarza. Co myślą o tym sami Afgańczycy? Czy mają wrażenie, że wojska NATO robią wszystko, co możliwe, by tego uniknąć, czy raczej sądzą, że powinny bardziej się starać?

Najia Anwari: Oczywiście wiemy, że siły międzynarodowe wspierają nas w różnych dziedzinach życia, przede wszystkim wojskowo. Wyraźnie widać, że w tej dziedzinie brakuje czasem pełnej koordynacji działań między naszymi siłami i wojskami NATO. Dlatego czasem dochodzi do takich zdarzeń. Ludzie są jednak optymistami w tej sprawie, popierają udział sił międzynarodowych w zapewnieniu naszego bezpieczeństwa, nie możemy temu zaprzeczyć...

Masuma Ibrahimi: Można powiedzieć nawet, że Afgańczycy lubią żołnierzy sił międzynarodowych, zdecydowana większość jest zadowolona z ich obecności, bo wie, że przyjechali tam, by nam pomóc. Ale oczywiście są przypadki, kiedy mamy wrażenie, że można było więcej uczynić, by uniknąć niewinnych ofiar. Ja oczywiście nie znam się na metodach działań wojskowych, ale mam wrażenie, że można bliżej współpracować z afgańskim rządem, z obywatelami. Czasem można odnieść wrażenie, że siły afgańskie robią swoje, siły NATO robią swoje i pojawiają się nieporozumienia...

Grzegorz Jasiński: Porozmawiajmy o sprawie szczególnie bliskiej kobietom, opiece nad dziećmi, czy przez te 10 lat sytuacja w jakiś zauważalny sposób się poprawiła?

Malina Fahiz: Wciąż mamy tu poważne problemy zdrowotne. Co roku umiera u nas przy porodzie około 10 tysięcy kobiet. Mamy problemy z dostępem do opieki zdrowotnej,  finansowanej przez państwo. Pojawia się coraz więcej prywatnych klinik i szpitali ale są bardzo drogie. W budżecie nie mamy wystarczająco dużo środków, by na odpowiednim poziomie dbać o zdrowie dzieci...

Najia Anwari: Po upadku Talibanu, organizacje międzynarodowe we współpracy z rządem Afganistanu uczyniły wiele by poprawić stan opieki zdrowotnej, także w rejonach odległych od głównych ośrodków. W tej chwili większość rodzin, większość kobiet ma dostęp do opieki zdrowotnej. Te działania podejmowane są na poziomie prowincji, budowane są szpitale, ośrodki zdrowia, by docierać z pomocą nawet do odległych wiosek. Mimo to nadal mamy wiele problemów, związanych nawet z brakiem świadomości kobiet, co do istotnych potrzeb zdrowotnych. Do wielu miejsc pomoc wciąż też jeszcze nie dociera. Ministerstwo Zdrowia wraz z organizacjami pozarządowymi i międzynarodowymi czyni starania, by to poprawić. By kobiety miały szanse zadbać o siebie i uzyskać niezbędną pomoc. Prowadzone są między innymi programy szczepień przeciwko chorobom wieku dziecięcego.

Masuma Ibrahimi: W tej dziedzinie wiele zostało zrobione. Ale trzeba też brać pod uwagę korupcję występującą przy rozdzielaniu środków, czy to rządowych, czy międzynarodowych. Ta korupcja jest wielkim problemem, to przez nią wiele szans na poprawę sytuacji jest bezpowrotnie traconych. Sądzę, że cały system dystrybucji funduszy powinien zostać uszczelniony, by te pieniądze rzeczywiście pomagały kobietom, dzieciom, a nie wyciekały gdzieś po drodze. Korupcja to zresztą w Afganistanie wielki problem dotyczący sił zbrojnych, edukacji, opieki zdrowotnej oraz wszelkich aspektów życia.

Grzegorz Jasiński: Po interwencji NATO, ponad 10 lat temu cały system edukacji w Afganistanie się zmienił, rośnie grupa młodych ludzi kształconych na nowych zasadach, czy to przekłada się na zmiany w opinii publicznej. Dochodzi przecież do głosu nowe pokolenie...

Najia Anwari: W 2001 roku w Afganistanie mieliśmy milion, nawet mniej, niż milion uczniów. W tej chwili to 8 milionów i nawet 38 procent uczniów to dziewczynki. Wtedy mieliśmy 27 tysięcy nauczycieli, teraz jest ich 152 tysięcy i około 40 procent z nich to kobiety. Tak rząd Afganistanu, jak i poszczególne kraje udzielające nam pomocy budują wciąż wiele szkół, szczególnie wiele dla dziewcząt. To zwiększa dostępność edukacji, choć z pewnością wciąż problemów nie rozwiązuje, wiele dzieci, wiele dziewcząt wciąż jeszcze nie może się uczyć. Wpływa na to brak szkół dla dziewcząt, brak nauczycielek, ale i pokutujące wciąż w wielu rodzinach przekonanie, że kobieta nie musi być wykształcona. Oni myślą, po co uczyć dziewczynkę, przecież wyjdzie za mąż, będzie matką i edukacja jest jej niepotrzebna, nie przynosi pożytku. Ministerstwo Edukacji we współpracy z organizacjami pozarządowymi musi te przekonania zmieniać, musi prowadzić akcję uświadamiającą. Mówi się, że kiedy mężczyzna jest wykształcony, to jedna osoba jest wykształcona, ale jeśli kobieta jest wykształcona to wykształcona jest cała jej rodzina. Tak, więc trzeba przekonywać rodziny o potrzebie edukacji i umożliwiać dzieciom dostęp do szkół.

Grzegorz Jasiński: Proszę pozwolić mi jeszcze na koniec zadać nieco prywatne pytanie. Wiadomo, że mimo różnych życiowych sytuacji ludzie są wszędzie tacy sami i nawet w trudnych okolicznościach chcą być szczęśliwi. Co w obecnym Afganistanie oznacza szczęście?

Malina Fahiz: Ja będę szczęśliwa jeśli w kraju będzie pokój, będziemy mogli żyć ze swymi rodzinami, opiekować się nimi, uczestniczyć w życiu społecznym. To moja największa nadzieja...

Husna Mohammadi: Kiedy w kraju zapanuje pokój, będziemy mogli żyć bezpiecznie, bez napięcia, wtedy będziemy szczęśliwi.

 
Najia Anwari: Ja tak samo jak kolezanki powtarzam, że najważniejszy dla nas jest pokój, brak bezpieczeństwa determinuje obecną sytuację.  Dlatego obawiamy się co będzie jeśli siły międzynarodowe nas opuszczą. Pokój, pokój, pokój...

Shukria Azadmanesh: Ja też uważam, że najważniejsze dla nas są pokój i bezpieczeństwo. szczególnie dla kobiet. Jeśli uda się je osiągnąć będziemy mogły zrealizować wszystkie cele...

Masuma Ibrahimi: Ja osobiście jestem szczęśliwa ze żyję w Afganistanie, mimo wszelkich trudności, które się z tym wiążą. Jestem szczęśliwa, że mogę robić coś, co ma szanse doprowadzić choćby do małej zmiany w Afganistanie. Mam nadzieję, że międzynarodowa społeczność i rząd będą w stanie pomóc obywatelom naszego kraju, w tym kobietom i dzieciom...