Dwa tysiące próbek szpiku kostnego i brak pieniędzy na ich badanie – to problem wrocławskiego banku dawców. Potrzebnych trzech milionów złotych nie ma ani w kasie NFZ, ani ministerstwa zdrowia.

REKLAMA

Wrocławski bank dawców szpiku kostnego puka teraz do drzwi prywatnych sponsorów, którzy zapłacą za badanie polskich próbek. Procedura sprowadzania szpiku z zagranicy jest bowiem bardzo kosztowna. W krajach zachodniej Europy jest to wydatek około 15-20 tysięcy euro, w Stanach Zjednoczonych jest to o połowę droższe. Przebadanie szpiku we wrocławskim ośrodku to nakład rzędu zaledwie 1200 złotych.

Sam zabieg przeszczepu szpiku kosztuje 20 tysięcy złotych. To jednak i tak trzy razy mniej, niż operacja z użyciem szpiku, sprowadzanego z zagranicy.

Większe nakłady pozwoliłyby na rozrost wrocławskiej bazy dawców nawet o kolejne dwa tysiące próbek. To zwiększyłoby prawdopodobieństwo, że odpowiedni dawca – i zarazem szansa na normalne życie - znajduje się tuż za rogiem, a nie na drugiej półkuli.