124 godziny, czyli pięć dni i nocy, przemawiał 62-letni mieszkaniec francuskich Pirenejów. W ten sposób pobił nowy światowy rekord na najdłuższą mowę. Wyczyn Francuza Lluisa Coleta, dokonany na dworcu w Perpignan w południowo-zachodniej Francji, zostanie wpisany do Księgi Rekordów Guinessa.
Nie śpiąc przez pięć nocy i posilając się tylko przekąskami, Colet przemawiał nieprzerwanie od godziny 12.00 w poniedziałek aż do sobotniego popołudnia. Dopingowała go liczna widownia, w tym także miejscowi muzycy i pieśniarze, a nad jego zdrowiem czuwał lekarz.
Mężczyzna recytował najpierw teksty i wiersze wybitnych autorów, a potem długo rozprawiał o bliskiej mu kulturze katalońskiej oraz swoim ulubionym malarzu Salvadorze Dalim.
Mieszkaniec Pirenejów zdetronizował w ten sposób poprzedniego rekordzistę, Hindusa, którego dyskurs trwał o cztery godzin krócej.