Tatrzańska kozica od wielu lat figuruje w czerwonej księdze gatunków zagrożonych wymarciem. Między innymi dlatego dwa razy w roku w całych Tatrach, po obu stronach granicy, przeprowadza się akcję liczenia rogaczy. Dziś miało się rozpocząć jesienne liczenie, jednak z powodu fatalnej pogody po słowackiej stronie gór, rachowanie odwołano.
W Polsce wszystko było już gotowe: pogoda dobra, zadania rozdzielone. 60 obserwatorów miało wczesnym rankiem wyruszyć w góry, by śledzić kozice. W ostatniej chwili okazało się jednak, że Słowacy odwołali akcję. Od strony południowej warunki pogodowe nie są bowiem dobre i liczenie mogłoby być utrudnione. W tej sytuacji także Polacy musieli zrezygnować z akcji.
Filip Zięba z Tatrzańskiego Parku Narodowego wyjaśnia, że: sens liczenia polega na tym, by ustalić stan kozic dla całych Tatr. Kozice przechodzą przez granicę kilka razy w ciągu doby, dlatego ważne jest, by w tym samym czasie liczyły strona polska i słowacka.
Kozice, symbol Tatr, otoczono szczególną pieczą – są obserwowane przez cały rok. Jednak dla dokładnego określenia ich pogłowia, na wiosnę i jesienią przeprowadza się liczenie. Dzięki temu wiemy, że w naszych górach kozic jest bardzo mało. Szacuje się, że po polskiej stronie granicy żyje ich od 50 do 80 sztuk.
Naukowcy wciąż spierają się, co może być przyczyną zmniejszenia się liczby kozic w ostatnich dziesięcioleciach. Podejrzenia padły na rysia. Być może to on tak skutecznie przetrzebił stada. Pocieszeniem może być wiadomość, że ich liczebność od kilku lat nie ulega zmianie.
10:55