Sesje wschodniej sztuki medytacji, zwanej tai chi, zalecono brytyjskim emerytom. Tamtejszy rząd zapowiedział, że na tę i inne niekonwencjonalne terapie, zainteresowani mogliby się zapisywać w ramach bezpłatnej służby zdrowia.
Brytyjska służba zdrowia nie narzeka na nadmiar pieniędzy. Wystarczy do tego dodać brak wolnych łóżek w szpitalach i zatłoczone przychodnie, by wyłonił się obraz opieki medycznej niegodnej XXI wieku. Często brakuje nam najbardziej podstawowych środków - mówi jedna z pielęgniarek. Nie wydaje mi się, by darmowe sesje taj chi były w tej sytuacji stosowne. W idealnym świecie może tak, ale nie w tym.
Propozycje brytyjskiego rządu wspominają nie tylko o wschodniej sztuce relaksacji. Pacjentom powinno się oferować także takie terapeutyczne zajęcia, jak wspinanie się po skałach, jazdę gokartami i taniec towarzyski. Słowem zdrowie za wszelką cenę, nawet zdrowego rozsądku.