4 lipca, dzień 240. urodzin Stanów Zjednoczonych NASA uczci ryzykownym manewrem sondy Juno, która wejdzie na orbitę Jowisza, nieco ponad 4,5 tysiąca kilometrów powyżej pokrywy chmur. Misja do największej planety Układu Słonecznego narazi sondę między innymi na oddziaływanie potężnego pola magnetycznego i silne promieniowanie X. Naukowcy liczą na to, że aparatura Juno przetrwa dostatecznie długo, by wykonać wszelkie zaplanowane pomiary i przesłać ich wyniki na Ziemię.

REKLAMA

W tej chwili sonda ma przed sobą jeszcze 17 dni drogi, jest ponad 13 milionów kilometrów od Jowisza. Wieczorem 4 lipca na 35 minut włączy swój główny silnik, co pozwoli jej wejść na orbitę biegunową wokół gazowego olbrzyma. Jej misja przewiduje pomiary, które mają pomóc lepiej poznać pochodzenie planety, jej budowę, strukturę jej atmosfery i rozkład magnetosfery.

O tej porze minionego roku sonda New Horizons zbliżała się do Plutona, by umożliwić ludzkości pierwsze bliskie spojrzenie w jego stronę - mówi Diane Brown, należąca do kierownictwa misji Juno w centrali NASA w Waszyngtonie. Teraz Juno ma dotrzeć bliżej Jowisza niż jakakolwiek wcześniejsza sonda i pomóc odkryć tajemnice, jakie ta planeta w sobie skrywa - podkreśla.

W 1974 roku sonda Pioneer 11 minęła Jowisza w odległości 43 tysięcy kilometrów. Plany misji Juno przewidują aż 37 znacznie bliższych przelotów. Każdy z nich daje szansę zebrania bezcennych danych, ale i naraża samą sondę na wpływ bardzo gwałtownych czynników zewnętrznych. Nie szukamy guza, szukamy danych - zaznacza Scott Bolton z Southwest Research Institute w San Antonio. Problem w tym, że w pobliżu Jowisza prowadzenie badań naukowych wiąże się z potrzebą znalezienia się w otoczeniu, w którym o kłopot bardzo łatwo - przyznaje.

Jedną z przyczyn problemów jest warstwa wodoru, znajdująca się pod zewnętrzną pokrywą chmur Jowisza. Wodór pod tak wysokim ciśnieniem przechodzi w stan metaliczny, przewodzący prąd. To w połączeniu z wyjątkowo szybkim ruchem wirowym planety (dzień na Jowiszu ma zaledwie 10 godzin) generuje potężne pole magnetyczne. Jego istnienie sprawia, że elektrony, protony i jony nabierają tam prędkości bliskich prędkości światła i bombardują każdy znajdujący się tam obiekt z niezwykłą intensywnością.

Przez planowany czas swojej misji Juno otrzyma dawkę promieniowania X porównywalną ze 100 milionami prześwietleń dentystycznych - mówi Rick Nybakken z Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie w Kalifornii. Jesteśmy na to gotowi. Orbitę lotu Juno dobraliśmy tak, by wpływ promieniowania ograniczyć, jak to tylko możliwe. Powinna umożliwić sondzie przetrwanie dostatecznie długo, by zebrać i przesłać dane, po które leci tak daleko - dodaje.

Wydłużona eliptyczna orbita to nie wszystko. Czułą aparaturę sondy, w tym komputer pokładowy, ukryto w tytanowym pancerzu. Ważąca ponad 170 kilogramów osłona zmniejsza dawkę promieniowania w swym wnętrzu nawet około 800 razy. Bez niej komputer nie przetrwałby prawdopodobnie już pierwszego przelotu. A tak są szanse, że aparatura będzie działać przez zaplanowany czas około 20 miesięcy.

Zobaczcie przygotowany przez NASA film zapowiadający misję. Robi wrażenie!