Planowana we współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną budowa konstelacji polskich satelitów Camilla znacznie podniesie zdolności naszego sektora kosmicznego, przyczyni się też do wzmocnienia firm zajmujących się obróbką danych satelitarnych - mówi RMF FM Jolanta Orlińska, Dyrektor Departamentu Obserwacji Ziemi Polskiej Agencji Kosmicznej. Rada ministerialna ESA zatwierdziła pomoc dla tego projektu, którego koszty według Polskiego Instytutu Ekonomicznego wyniosą 85 milionów euro. ESA wspólnie z Ministerstwem Rozwoju zaproponuje projekt, pomoże w budowie, uruchomieniu i umieszczeniu konstelacji na orbicie. Camilla jest projektem cywilnym, ma zapewnić w czasie rzeczywistym wysokiej jakości dane satelitarne i umożliwić oferowanie usług monitorowania z orbity.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Grzegorz Jasiński: My w dziedzinie obserwacji Ziemi i obróbki danych obserwacyjnych Ziemi stajemy się rzeczywiście graczem na rynku kosmicznym.
Jolanta Orlińska: Nie odstajemy poziomem badań czy też powiedzmy umiejętności inżynierskich od reszty świata. Jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. I to spotkanie ma zademonstrować te kompetencje naszego sektora kosmicznego jemu samemu, bo przecież my musimy czerpać nawzajem ze swoich doświadczeń, aby wspinać się na kolejne poziomy rozwoju, ale również administracji publicznej, która do tej pory może nie ma pełnej wiedzy co do tego, co tak naprawdę sektor kosmiczny oferuje jej do realizacji zadań publicznych. Wiadomo, że wszystkie te technologie są robione po coś, po to żeby pozyskiwać dane na temat Ziemi, na temat ekosystemów Ziemi, na temat obiektów znajdujących się na Ziemi i wokół Ziemi. W związku z tym jest to ogromny potencjał informacyjny, który musi być wykorzystany, bo my to wszystko robimy dla użytkownika, głównie administracji publicznej. 80 proc. zadań publicznych to są zadania związane z przestrzenią, z informacją przestrzenną. Gminy, powiaty, regiony dbają przede wszystkim o swój teren. I te informacje z pułapu satelitarnego czy z pułapu lotniczego, czy z pułapu dronów, czyli tego najniżej, mogłyby znakomicie im tę pracę ułatwić, usprawnić, poszerzyć wiedzę, ułatwić analizy przede wszystkim tego, co się w terenie dzieje.
Tych danych jest coraz więcej, zarówno dzięki satelitom NASA, ESA i innych organizacji, ale także satelitom, które coraz częściej wysyłane są w przestrzeń kosmiczną przez polskie firmy. I ten element opracowania danych staje się kluczowy, istotny, żeby z tego co jest, co można już znaleźć, wybrać to, co najważniejsze. Co Pani zdaniem jest w tej chwili najważniejsze z tych danych?
Te dane mogą być bardzo szeroko wykorzystywane. Natomiast w tej chwili na pierwszy plan wysuwają się te wyzwania, z którymi mierzy się nie tylko Europa, ale cały świat, a więc są to przede wszystkim zmiany klimatu. Jest to degradacja środowiska. A więc tutaj te nasze podstawowe problemy mogą być za pomocą tych danych bardzo skutecznie rozwiązywane, albo przynajmniej te wszystkie metody rozwiązania tych problemów mogą być tymi danymi wspierane, więc sektor kosmiczny również na tym się koncentruje. My widzimy te potrzeby związane z transformacją zieloną czy cyfrową i staramy się na te potrzeby odpowiadać. Tutaj mowa jest np. o monitorowaniu środowiska, o monitorowaniu rzek czy innych zbiorników śródlądowych, bo Morze Bałtyckie monitorujemy już bardzo dobrze. Tutaj mamy doskonały system SatBałtyk, który morze obserwuje. Ale przecież przypomnijmy sobie, jeszcze tak niedawno przeżywaliśmy tę katastrofę ekologiczną na Odrze. Tutaj też dane satelitarne mogą nam znacznie pomóc w ocenie, w śledzeniu tego zjawiska.
Jak pani ocenia, czy polskie firmy, które się zajmują opracowaniem tych obrazów, mają więcej pola do popisu na rynek wewnętrzny, wspierając samorządy, czy instytucje rządowe w różnych sprawach dotyczących naszych wewnętrznych lasów, rzek i pól itd.? Czy jednak szansa, żeby wyjść na zewnątrz i oferować innym te usługi jest jeszcze duża i jesteśmy w tym na tyle dobrzy, że możemy te usługi oferować?
Myślę, że jedno i drugie, bo tak naprawdę tutaj ogromne pole do popisu jest w Polsce, żeby propagować tego typu rozwiązania i Polska Agencja Kosmiczna się między innymi też w to angażuje, żeby pokazać wszystkim użytkownikom, jak bogate źródło informacji mamy do dyspozycji. Tutaj widzimy, że niektóre z tych naszych firm mają duże ambicje międzynarodowe, nanosatelity, czy mikrosatelity, to jest szansa dla naszego sektora kosmicznego. Jak widzimy, tak tę szansę rozumieją nasi przedsiębiorcy i tę szansę wykorzystują. Mamy tutaj wiele bardzo ciekawych przykładów, jak ci, którzy zajmują się tym upstreamem, czyli segmentem kosmicznym, są już bardzo zaawansowani w tworzeniu tych rozwiązań. Niektóre z nich są operacyjne. I tutaj jeden z kolegów powiedział, że z dużym powodzeniem sprzedają na całym świecie swoje satelity. Tak, że akurat ten obszar, czyli małe satelity, dają nam bardzo duże możliwości wkroczenia na rynek europejski i na rynek światowy. Ale cały czas potrzebujemy większego zaangażowania podmiotów komercyjnych, jeśli chodzi o przetwarzanie danych. Bo, jak już pan wspomniał, danych jest ogromna ilość i tak naprawdę, żeby z tych danych powstała ta informacja i wiedza, to jednak potrzebny jest tam specjalista, fachowiec, który odpowiednim ludziom, decydentom czy innym użytkownikom tę informacje przekaże i do budowy tej wiedzy się przyczyni. Tak, że cały czas potrzebujemy większej liczby specjalistów i większej liczby firm, które zajęłyby się tym downstreamem, czyli przetwarzaniem naziemnym. Tutaj po stronie nauki robimy dużo, prawda? Tylko chodzi po prostu o to, żeby te doświadczenia naukowe przekuć na praktyczne produkty, monitoringi, które będą powstawały systematycznie, które będą stałym źródłem informacji na temat powiedzmy środowiska i obiektów występujących na powierzchni Ziemi, wpływu człowieka na środowisko, itd.
Branża dużo sobie obiecuje po tej decyzji radykalnego zwiększenia finansowania płynącego z Polski do Europejskiej Agencji Kosmicznej, bo większość tych pieniędzy będzie płynąć w drugą stronę, właśnie do firm sektora kosmicznego. Jak pani ocenia, w tej dziedzinie obserwacji Ziemi, na co tu możemy liczyć i czy to będzie przełomowa zmiana?
Myślę, że tak, że to na pewno wielu firmom pomoże rozwinąć, rozłożyć skrzydła. My już jesteśmy na tym europejskim poziomie, w Europie, słyniemy właśnie z dużych zdolności, jeśli chodzi o przetwarzanie danych. Europejska Agencja Kosmiczna docenia tu kwalifikacje naszych naukowców i przedsiębiorców w tej dziedzinie. Dlatego też tutaj stawiamy na te rozwiązania naziemne, czyli to, o czym w tej chwili powiedziałam, że tego mamy trochę za mało, więc tutaj będzie ta okazja, żeby - zresztą zgodnie z polityką Komisji Europejskiej i samej Europejskiej Agencji Kosmicznej - rozwijać wszelkiego rodzaju przetwarzania tak, aby można było na bieżąco monitorować Ziemię. Więc na to ESA stawia. My mamy te kompetencje. Mam nadzieję, że w tym obszarze się rozwiniemy i jeszcze wzmocnimy swoją pozycję. Jeśli chodzi o to zwiększenie tej składki, to została skierowana również na komercjalizację. I tutaj głównie zgłosiły się firmy, z tego sektora upstreamowego, segment kosmiczny będziemy mogli wzmacniać. A najważniejszą rzeczą, która wydarzyła się dla obserwacji Ziemi, to jest podpisanie umowy Ministerstwa Rozwoju z Europejską Agencją Kosmiczną na budowę polskiej konstelacji, która będzie przede wszystkim zaspakajać potrzeby cywilne. Wojsko również jest bardzo aktywne w tym zakresie, no ale wiadomo, że nieco inne ma cele. A tutaj chodzi o to, żeby właśnie administracji, tym zastosowaniom cywilnym dostarczyć wysoko rozdzielczych danych. I ta umowa została podpisana zaledwie 30 października, a już w tej chwili toczą się prace. My w nich również uczestniczymy jako Polska Agencja Kosmiczna. Już wkrótce zostanie nam zaprezentowany przez Europejską Agencję Kosmiczną plan realizacji. A więc jest duża nadzieja, że ta właśnie luka, którą cały czas dostrzega administracja publiczna, w sensie braku dostępu do zobrazowań wysoko rozdzielczych, się wypełni. Warto też podkreślić fakt, że w ramach tego ogromnego przedsięwzięcia budowa tej konstelacji będzie oparta na kompetencjach polskiego sektora, więc nie tylko ten sektor znajdzie miejsce do rozwoju, ale również nabędzie to, czego nam z kolei na rynku międzynarodowym brakuje, tego doświadczenia kosmicznego. Tak, że jest to ogromna szansa dla naszych przedsiębiorców.
Jak się nazywa ten program i kiedy zacznie być już praktycznie realizowany?
Żeby było łatwiej, to posługujemy się akronimem Camilla, tak się nazywa. I tak jak mówię, umowa jest podpisana, prace się toczą. Myślę, że w perspektywie około czterech lat będziemy mieli gotową konstelację i ten segment kosmiczny, i segment naziemny. I tak jak powiedziałam, i w tym zakresie budowy satelitów, jak i w zakresie operowania tymi satelitami, czyli segmentu naziemnego, i przetwarzania do postaci użytecznej dla szerokiego grona użytkowników, to będzie w naszych rękach. W większości, bo trudno powiedzieć czy w całości, ale wydaje mi się, że w dużej większości. Takie są założenia.
Ile tych satelitów? O jakiej liczbie mówimy?
My jeszcze jesteśmy przed analizą, bo dość wnikliwie muszą być przeanalizowane kompetencje i możliwości naszego sektora kosmicznego, a także potrzeby użytkowników. Obydwa te czynniki zostaną wzięte pod uwagę. Wtedy zostanie przez Europejską Agencję Kosmiczną wspólnie z Ministerstwem Rozwoju zaproponowany projekt tej konstelacji. Jeśli chodzi o umowę, to w niej mowa jest o minimum czterech małych satelitach, przy czym jeden z nich będzie satelitą SAR, czyli radarowym. To jest dla nas dość istotne, dlatego że my jesteśmy dość zachmurzonym krajem.
A to jest technologia odporna na pogodę.
A to jest technologia odporna, w związku z tym satelita SAR jest konieczny, żeby uzupełniać te luki kompatybilnie z optycznymi, żeby te dane mogły być analizowane. I to jest właśnie takie kolejne wyzwanie dla naszych przedsiębiorców, że jest konstelacja, są dane, trzeba nauczyć się wspólnie je przetwarzać, wykorzystywać, tworzyć nowe produkty, monitoringi przestrzeni, tutaj na Ziemi, a także terytorium naszego kraju w różnych aspektach. Tak, że myślę, że to jest w ogóle ogromna szansa i dla naszego sektora, i dla administracji, żeby w końcu to dobro, jakim jest ta informacja satelitarna, mogli z powodzeniem w swojej pracy wykorzystać.
Zdjęcia satelitarne pochodzą z listy 13 wskazanych jako najlepsze w IV edycji międzynarodowego konkursu "Seize the beauty of our Planet". Przedmiotem konkursu były zobrazowania satelitarne ukazujące efekty globalnego ocieplenia i zmian klimatu. Na podium uplasowało się dwóch Polaków, którzy pokazali topniejący lodowiec na Alasce i katastrofalne skutki powodzi w Grecji. Wśród laureatów znaleźli się obywatele Włoch, Sri Lanki, Portugalii, Tanzanii, Austrii, Indii, a także czterech uczestników z Polski. Głównym celem konkursu organizowanego po patronatem Polskiej Agencji Kosmicznej jest podniesienie powszechnej świadomości na temat zmian środowiskowych na Ziemi. Hasłem rywalizacji było: "Together for COOL Earth!".