Premier Jerzy Buzek będzie domagał się zawieszenia wiceministra zdrowia Krzysztofa Tronczyńskiego - powiedział sieci RMF rzecznik rządu Krzysztof Luft.

REKLAMA

Powodem jest obowiazujacy od 1 stycznia zakaz sprowadzania leków nie zarejestrowanych w Polsce. Sam wiceminister Tronczyński nie chce komentować całej sprawy, który wcześniej zapowiedział zmiany w sprawie docelowego importu leków. Według nich pacjent, który sprowadzi leki nie zarejestrowane w Polsce nie musiałby sam za nie płacić, miał go w tym wspomóc szpital.

Po wejściu nowych przepisów...

1 stycznia tego roku wygasł ze względu na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego przepis ustawy o środkach farmaceutycznych zezwalający na import docelowy leków. Dotyczył on najczęściej nie zarejestrowanych w Polsce leków przeznaczonych dla wąskich grup pacjentów. W środę opinię publiczną zaalarmowała szefowa Kliniki Hematologii i Onkologii Dziecięcej we Wrocławiu prof. Alicja Chybicka. Powiedziała mediom, że lekarze ze względu na wyczerpanie się zapasów leków z importu docelowego musieli przerwać leczenie kilkunastu dzieci, a jeśli w krótkim czasie nie zostaną sprowadzone odpowiednie leki, części grozi śmierć. "Lekarz, który leczy pacjenta i wie o tym, że dla tego pacjenta leku zabraknie, powinien zrobić wszystko, żeby zabezpieczyć leczenie tego pacjenta. I to nie zostało zrobione" - uważa wiceminister Tronczyński. "To nie minister zdrowia ponosi odpowiedzialność za to, że nie zadbano o odpowiedni zapas leków dla pacjentów" - dodał. Powiedział również, że nie ma sygnałów z innych szpitali o sytuacji podobnej do wrocławskiej. Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich prof. Andrzeja Zolla zaistniała sytuacja jest naruszeniem konstytucyjnego prawa obywateli do ochrony zdrowia. "Zarówno rząd, jak i parlament, powinny uczynić wszystko, by w trybie pilnym zostały przyjęte niezbędne akty prawne, zapewniające możliwość importu docelowego leków" - stwierdził rzecznik RPO Stanisław Wileński. Zaproponowane przez MZ projekty nowych przepisów dzielą import docelowy leków na zakładowy - kiedy o leki występuje dyrektor zakładu opieki zdrowotnej lub osoba przez niego upoważniona - oraz indywidualny - kiedy pacjent składa zamówienie na import leku na podstawie recepty wystawionej przez lekarza.

Jak było przedtem?

Do końca ubiegłego roku istniała możliwość refundacji leków sprowadzanych przez indywidualnych pacjentów przez kasy chorych. Wydział polityki lekowej Mazowieckiej Kasy Chorych poinformował, że lekarz wystawiający receptę składał wniosek do kasy o refundację. Zasadność zastosowania danego leku opiniował konsultant z danej dziedziny, a kasa, w przypadku pozytywnych opinii, refundowała lek. Według Tronczyńskiego, dochodziło czasem do nadużyć. "Zdarza się, że ktoś chce sprowadzić lek, który został z Polski wycofany, ponieważ Komisja Rejestracji uznała, że nie jest skuteczny" - powiedział. Nie potrafił jednak odpowiedzieć na pytanie, ile było takich przypadków. Dodał, że zakwestionowane przez TK przepisy pochodzą z początku lat ‘90, kiedy w Polsce nie było wielu leków.

A co zmienią poprawki?

Pragnący zachować anonimowość urzędnik Mazowieckiej Kasy obawia się, że jeśli proponowane przez MZ przepisy weszłyby w życie, wzrosłaby liczba hospitalizacji, bowiem jeśli pacjent otrzymuje leki w szpitalu, ich koszt pokrywa szpital. Rzeczniczka KZKCh Zbigniewa Nowodworska powiedziała, że koszt leków z importu docelowego był wkalkulowany w kontrakty szpitali z kasą. Tronczyński na wtorkowej konferencji prasowej poinformował, że jeszcze w tym tygodniu zostanie opracowana procedura sprowadzania leków na import docelowy poprzez Ministerstwo Zdrowia - do czasu wejścia w życie nowych przepisów.

20:55