Lekarz i jego żona, którzy przylecieli w ubiegłym tygodniu z Singapuru do Frankfurtu nad Menem, są zarażeni wirusem SARS - potwierdzili lekarze z kliniki uniwersyteckiej we Frankfurcie. Powodowany przez wirus zespół ostrej niewydolności oddechowej zabił na świecie już 9 osób. Kilkaset przebywa w szpitalach.
Stan zdrowia niemieckich pacjentów, u których stwierdzono groźne zapalenie płuc, niestety pogarsza się. Dodatkowo w Niemczech istnieje podejrzenie, że także inne osoby, które były na Dalekim Wschodzie, zaraziły się wirusem.
Niemieckie służby medyczne i ministerstwo zdrowia starają się, by nie dopuścić do paniki. Dziś w tamtejszych mediach pojawiły się komunikaty, by ze spokojem podchodzić do sprawy, gdyż nie każdy objaw choroby musi świadczy, że zostało się zarażonym tajemniczym wirusem.
Instytut Badawczy im. Roberta Kocha uruchomił nawet specjalną infolinię, gdzie można uzyskać informacje o wirusie.
Dziś także instytut Kocha skrytykował lekarza, który przywiózł do Niemiec chorobę: jego postępowanie było nieodpowiedzialne. Skoro już miał podejrzenia w Singapurze, że coś jest nie tak, nie powinien wsiadać do samolotu, gdyż tym samym stworzył wielkie zagrożenie zarażenia dla pozostałych pasażerów.
Służby medyczne czekają jeszcze na potwierdzenie zachorowań innych osób: 2 kobiet z Lipska i mężczyzny, który leży w berlińskiej klinice.
A czy Polska jest przygotowana do walki z tajemniczym wirusem?
Pierwsze przypadki tajemniczego wirusa pojawiły się w Chinach, pod koniec ubiegłego roku. Do tej pory zmarło 9 osób. Choroba - jak ostrzega Światowa Organizacja Zdrowia - może łatwo rozprzestrzeniać się wraz z pasażerami, którzy podróżują samolotami. Jej pierwsze symptomy bardzo przypominają grypę: to przede wszystkim wysoka gorączka, kaszel, ogólne osłabienie oraz trudności w oddychaniu.
Foto: Archiwum RMF
18:00