Polskie tzw. mrówki, zajmujące się kontrabandą na wschodniej granicy, mogą uczyć się od swoich kolegów, którzy pod rosyjsko-ukraińską granicą układają całe rurociągi. Płynie nimi olej napędowy, którego cena jest znacznie wyższa na Ukrainie niż w Rosji.
Skala procederu jest ogromna. W ciągu ostatnich kilku miesięcy rosyjscy i ukraińscy pogranicznicy wykryli 9 rurociągów, najczęściej ułożonych na dnie pogranicznych rzek.
Najdłuższy z nich miał 2 kilometry długości. Można było nim transportować do 200 ton oleju napędowego dziennie. Przemytnicy byli świetnie wyposażeni. Skonfiskowaliśmy dwa samochody cysterny, które transportowały paliwo, pompę motorową i 16 ton oleju napędowego - stwierdził przedstawiciel rosyjskiej milicji, która przypadkowo wpadła na trop przemytników. Jak do tego doszło? Rurociąg był nieszczelny i paliwo zanieczyściło rzekę – zaczęły zdychać gęsi i kaczki w pobliskiej wiosce.
Zapewne takich rurociągów jest jeszcze sporo. Wygląda więc na to, że żadna blokada energetyczna Ukrainie nie jest straszna.