Wyniki kontrowersyjnej pracy naukowej, opublikowanej dziś na łamach czasopisma "Nature" mogą przewrócić do góry nogami całą wiedzę na temat losów naszych praprzodków. Naukowcy z San Diego Natural History Museum i Center for American Paleolithic Research w Hot Springs w Południowej Dakocie przekonują, że ludzie mogli pojawić się na terenie Ameryki Północnej ponad 100 tysięcy lat wcześniej, niż do tej pory uważano. Wszystko to w oparciu o archeologiczne znalezisko z 1992 roku.
25 lat temu, na przedmieściach San Diego, w miejscu remontowanej drogi znaleziono fragmenty zwierzęcych kości. Remont wstrzymano i pod kierunkiem paleontologa Toma Deméré z San Diego Natural History Museum w ciągu pięciu miesięcy przeprowadzono pełne prace wykopaliskowe. Okazało się, że zęby, kły i kości należały do wymarłego krewnego słoni, mastodonta. Obok znaleziono też duże kamienie i fragmenty innych kości. Ponieważ wszystko to znaleziono w warstwie mułu, naniesionego przez strumień, obecność tak dużych kamieni wydała się podejrzana. To wtedy wysunięto hipotezę, że kamienie zostały przyniesione przez ludzi i wykorzystane do rozbicia kości. Chodziło albo o wykorzystanie szpiku kostnego, albo wytworzenie kostnych narzędzi. Być może jedno i drugie.
Przez 25 lat naukowcy nie byli w stanie dokładnie ustalić wieku znaleziska. Dopiero najnowsze metody analizy proporcji radioaktywnego uranu i toru pozwoliły oszacować je na... 130 tysięcy lat, z dokładnością do 10 tysięcy. Tymczasem w ciągu ostatniego dziesięciolecia, zarówno z pomocą metod archeologicznych, jak i badań śladów DNA oszacowano, że mieszkający w Azji przedstawiciele Homo sapiens przedostali się suchą nogą przez obecną Cieśninę Beringa dopiero 20 tysięcy lat temu. Jeśli najnowsze odkrycie okazałoby się prawdą, cofałoby czas zasiedlenia Ameryki o ponad 100 tysięcy lat.
Współautorzy obecnej pracy, Kathleen Holen i Steven Holen z Center for American Paleolithic Research w Hot Springs, prezentowali już wcześniej dowody na to, że człowiek pojawił się na Środkowym Zachodzie Stanów Zjednoczonych około 40 tysięcy lat temu. To także były szczątki kości zwierząt i kamienne narzędzia. Ich doniesienia przyjmowano jednak sceptycznie. Najnowsza praca też z pewnością wywoła polemiki, ale już sam fakt przyjęcia jej do druku w prestiżowym "Nature" wskazuje, że argumenty autorów są mocne.
Jeśli opublikowane wyniki się potwierdzą, trzeba będzie historię ekspansji człowieka pisać właściwie na nowo. Do tej pory obowiązuje przekonanie, że 100 tysięcy lat temu Homo sapiens jeszcze nie opuścił Afryki. Jeśli tak, owo zasiedlenie Ameryki musiałoby być dziełem przedstawicieli innych gatunków człowieka, neandertalczyków lub denisowian. I jedni, i drudzy żyli 100 tysięcy lat temu w Azji, nie było jednak dotąd dowodów, że byli w stanie dostać się na Alaskę. A może jednak doszło do wcześniejszych migracji Homo sapiens i to ci pionierzy zawędrowali tak daleko?
Nie ulega wątpliwości, że jedno odkrycie może nie wystarczyć, by taką całkowitą rewizję dotychczasowych poglądów wymusić. Można jednak oczekiwać, że praca z "Nature" stanie się przedmiotem ożywionej dyskusji i rzuci nowe światło na wyniki badań prowadzonych w innych miejscach kontynentu amerykańskiego. To może oznaczać, że słowa o naukowej rewolucji nie będą przesadzone.