Steve Fosset nadal leci. Ekscentryczny amerykański milioner jest na półmetku bicia rekordu nieprzerwanego lotu. Z danych na stronie internetowej misji wynika, że samolot Global Flyer znajduje się na Pacyfikiem.
Fosset musi liczyć na bardzo pomyślne wiatry, by pobić rekord. Według doniesień, podczas startu na Florydzie stracił około czterech procent paliwa. Nie jest jasne dlaczego. Aby paliwa starczyło, musi teraz lecieć bardzo ekonomicznie - wolniej i nie zmieniając gwałtownie wysokości. Jeśli dodatkowo będzie miał pomyślne wiatry powinien jutro późnym popołudniem wylądować pod Londynem.
Fossett wystartował w środę z przylądka Canaveral na Florydzie. Najpierw pokonał Atlantyk, następnie przeleciał nad krajami afrykańskimi - Mauretanią, Algierią, Libią, Egiptem i Arabią Saudyjską. Dalsza trasa wiodła przez Ocean Indyjski, Indie, Chiny i Japonię. Po przebyciu Oceanu Spokojnego Fossett poleci nad Meksykiem, Stanami Zjednoczonymi i ponownie Atlantykiem. Lądowanie przewidziane jest w sobotę pod wieczór na międzynarodowym lotnisku Kent pod Londynem.
Amerykanin ma zamiar w ciągu 80 godzin przebyć odległość wynoszącą 43 443 km, co będzie wymagało okrążenia globu ok. półtora raza.