Sytuacja na drogach w całym kraju jest zła i nic nie skazuje na to, by miała być lepsza. Tylko jedna piąta dróg krajowych jest czarna, reszta pokryta jest rozjeżdżonym śniegiem. Policja i drogowcy apelują o ostrożną jazdę.
Niestety dobre wiadomości, które przekazał naszej reporterce Jerzy Śledź z Generalnej Dyrekcji Dróg Publicznych ograniczają się do minimum. "W zasadzie to mam jedną dobrą wiadomość dla użytkowników dróg krajowych. Wszystkie drogi krajowe objęte zimowym utrzymaniem przez naszą dyrekcję są przejezdne"- powiedział Jerzy Śledź. Przejezdne to nie znaczy, że czarne i suche. Tylko 20 procent dróg krajowych ma czarną nawierzchnię, reszta pokryta jest śnieżnym błotem. Wszystko to z powodu ciągle padającego śniegu. Co gorsza wieje wiatr, który nawiewa śnieg nawet na oczyszczone już drogi. Mimo, że drogowcy pracują pełną parą na drogach niewiele się zmienia: "Sytuacja przed pługiem przypomina sytuację za pługiem" – dodaje Śledź. W najbliższych godzinach niewiele się zmieni. Trochę lepiej ma być na południu kraju, gdzie śnieg ustanie. Niestety znacznie gorzej ma być na północy – tam śnieg będzie sypał cały czas:
W Łodzi drogi co prawda drogi nie są czarne, ale chwilowo jest trochę lepiej bo przestał padać śnieg. Niestety z prognoz wynika, że to przejściowa poprawa. Nadciągającej śnieżycy boją się zarówno mieszkańcy miasta jak i służby miejskie. Wczoraj na jednym z łódzkich osiedli utknęła karetka pogotowia. Natychmiast trzeba było wysłać drugą a przy tej okazji podjęto decyzję, że w każdej erce od dziś znajdzie się łopata do odgarniania śniegu. Podobne problemy mają strażacy. Śniegu boi się także inżynieria miejska, dysponująca pługo-piaskarkami, bo i ona nie do końca daje sobie radę, kiedy przychodzi śnieżyca. Ich praca jest po prostu syzyfowa.
Zimowe warunki szczególnie dotkliwie dały się we znaki mieszkańcom wsi Brzostek - nieopodal Zawiercia - w województwie śląskim. Wiejący od wielu godzin silny wiatr utworzył tam kilkumetrowe zaspy. Kilka wsi zostało odciętych od świata. W jednej z nich kilka godzin trwał dramat 10-letniej dziewczynki, której niezbędna była pomoc lekarzy. Karetka pogotowia nie mogła przedrzeć się przez potężne zaspy do miejscowości Brzostki koło Sczekocin. Na pomoc wezwano ratowników grupy jurajskiej GOPR. Rodzice tracili już nadzieję, że pomoc nadejdzie, ale po trzech godzinach ratownikom udało się wreszcie dotrzeć do domu 10-letniej Asi. Terenowy samochód ratowników grzązł w zaspach. Do wioski trzeba było dojechać czterokołowym motocyklem z saniami ratunkowymi. W ten sposób dziewczynkę dowieziono do odległego Secemina, gdzie czekała już karetka pogotowia. Lekarz stwierdził u niej zapalenie płuc. Odtransportowano ją do szpitala. W tej chwili nie grozi jej już żadne niebezpieczeństwo.
Na bocznej drodze koło Kartuz w pomorskiem karetka pogotowia ratunkowego wpadła do rowu. Karetką jechali pacjenci na dializy do Gdańska. Kierowca auta wpadł w poślizg na śliskiej drodze i stracił panowanie nad kierownicą. Na szczęście nikomu nic poważnego się nie stało. Warunki jazdy na Pomorzu są bardzo trudne, szczególnie na mniejszych lokalnych drogach. Asfalt pokryty jest tam cienką warstwą lodu lub rozjeżdżonym śniegiem. Utworzyły się także śniegowe koleiny, które są bardzo niebezpieczne podczas wyprzedzania. Według służb drogowych główne trasy - krajowe i wojewódzkie są czarne i przejezdne. Ruch na razie jest niewielki.
O kilku godzin na ulicach Krakowa oraz na drogach krajowych i wojewódzkich można zobaczyć pługi i piaskarki. Te trasy są czarne i suche. Nieco gorsze warunki panują na drogach powiatowych i gminnych. Problemy wciąż są między Wolbromiem a Skałą oraz na odcinku Skała-Zielonki-Kraków. Tam na jezdni wciąż biało i bardzo ślisko. Podobnie na drogach w okolicach Miechowa, Dobczyc i Mszany Dolnej.
foto Archiwum RMF
11:10