14 okrążeń Ziemi, niemal doba w Kosmosie i powrót do domu. Chinom przybył nowy bohater narodowy - Jang Liwei. Po północy kapsuła z chińskim astronautą, czyli taikonautą opadła na spadochronie w północno-zachodnich Chinach.
Pułkownik chińskiej armii ludowej opuścił pojazd o własnych siłach i machał do kamer telewizyjnych, które towarzyszyły ekipie zabezpieczającej teren lądowania. Zostało to nagrodzone owacjami i brawami.
Wkrótce potem gratulacje zdobywcy kosmosu złożył premier, a helikopter zabrał Jang Liweia do Pekinu. Tam taikonauta przejdzie szczegółowe badania medyczne. Władze podkreślają, że misja zakończyła się pełnym sukcesem i przebiegała dokładnie tak, jak zaplanowano.
Po pierwszym okołoziemskim locie załogowym Chińczycy mają znacznie ambitniejsze plany. Chcą wybudować własną stację orbitalną, a potem wylądować na Księżycu.
Gratulacje Chińczykom złożyli już Rosjanie, Amerykanie i przedstawiciele innych państw.
Przypomnijmy, jak dotąd załogowe loty w kosmos organizowali właśnie Rosjanie i Amerykanie. W USA myśli się już o współpracy z Chińczykami. Liczą na to przedstawiciele Space Adventures, firmy specjalizującej się w kosmicznej turystyce.
Łączą nas wspólne cele - wysyłanie ludzi w kosmos. Wierzę, że ewentualna przyszła współpraca przyniesie obustronne korzyści i oczywiście liczymy na kontakty z Chińczykami - mówiła rzeczniczka firmy, która zorganizowała podróż w kosmos Amerykanina Denisa Tito i obywatela RPA, Marka Shuttlewortha. Obaj za tę przyjemność zapłacili po 20 milionów dolarów.
Już wiadomo, że Chiny wystrzelą następny statek załogowy za rok lub dwa. Zapowiedział to rzecznik chińskiego programu kosmicznego. Prawdopodobnie w kosmos poleci w kilku taikonautów, a wyprawa będzie trwała mniej więcej tydzień.
08:30