Pekin znalazł się w centrum uwagi Waszyngtonu i Berlina. I ekipa George’a W. Busha, i rząd Gerharda Schrödera mają kłopoty z zachowaniem równowagi - na ile współpracować, a na ile ganić dalekowschodnie mocarstwo.

REKLAMA

W przeddzień wizyty chińskiego premiera Wen Jibao w Białym Domu, amerykańska administracja ostrzegła Tajwan i Chińską Republikę Ludową, by nie podejmowały przeciwko sobie żadnych prowokacyjnych akcji. Tajwan to jednak nie jedyny drażliwy punkt w kontaktach amerykańsko-chińskich. Choć w opinii ekspertów stosunki amerykańsko-chińskie dawno nie były tak dobre, to tematów do dyskusji i sporów wciąż pozostaje wiele.

W niektórych z nich - jak choćby sprawa północnokoreańskiego programu nuklearnego – widać pewne oznaki zbliżenia stanowisk, w innych – jak kwestie gospodarcze – porozumienie, jeśli w ogóle jest możliwe, to wciąż odległe. Waszyngton domaga się upłynnienia chińskiej waluty, która zdaniem administracji USA utrzymywana jest na sztucznie zaniżonym poziomie, co powoduje olbrzymi deficyt w obrotach handlowych i powoduje spadek zatrudnienia w USA. Stany Zjednoczone oczekują również, że Pekin zacznie w końcu walczyć z masowym piractwem.

Jak się przewiduje w USA, spotkanie w Białym Domu posłuży raczej podkreśleniu tego, co oba kraje łączy, a nie dzieli. Obaj przywódcy mają po prostu lepiej się poznać, by móc przystąpić do rozwiązywania problemów.

Chiny są również w centrum uwagi w Niemczech. Zamiar sprzedaży Chińczykom niemieckiej fabryki przetwarzającej pluton, wywołał tam ostry spór. Transakcji przeciwni są zieloni, którzy boją się, że urządzenia do przetwarzania plutonu, które miałby zostać wywiezione do Chin, mogą być wykorzystane przez Pekin również do celów militarnych.

Dla Niemców od pewnego czasu Chiny to naprawdę spory rynek zbytu i jeden z najważniejszych partnerów handlowych, m.in. dla Siemensa, który jest właścicielem fabryki przetwarzającej pluton. Monachijski koncern jest bardzo aktywny w Chinach: jeździ tam już np. superszybki pociąg poruszający się po szynie magnetycznej, teraz firma sprzeda urządzenia wytwórni atomowej – fabryki, która w Niemczech nie została uruchomiona.

Schröder chucha i dmucha na wciąż czerwoną republikę, bo można z niej wyciągnąć miliony dolarów, tymczasem zieloni koalicjanci próbują problemem plutonu zainteresować organizacje międzynarodowe, bo nie wierzą, że wyposażenie niemieckiej fabryki było używane jedynie do celów cywilnych.

09:40