W Stanach Zjednoczonych trwa alarm związany z ostatnimi atakami bioterrorystycznymi. Jak wykazały badania aż 31 osób pracujących w Waszyngtonie w biurze lidera senackiej większości - Toma Daschle'a miało kontakt z bakteriami wąglika. Kilka dni temu do jego biura przyszedł list zawierający przetrwalniki tej bakterii. Wąglika znaleziono również w korespondencji, która przyszła do jednej z klinik aborcyjnych na Florydzie oraz w biurze gubernatora stanu Nowy Jork - George'a Patakiego.

REKLAMA

Izba Reprezentantów przerwała prace aż do przyszłego wtorku. Budynki zostaną dokładnie sprawdzone czy nie ma w nich śmiercionośnych bakterii. Zarodniki bakterii wąglika wykryto na przesyłkach, które przeszły przez biuro pocztowe Senatu, a także w instalacji klimatyzacyjnej. Od dziś do poniedziałku włącznie we wszystkich pomieszczeniach będą prowadzone badania epidemiologiczne. Podobnej decyzji spodziewano się po senatorach, ale ci podjęli inną decyzję i nie zawieszają pracy. Rząd potrzebuje około półtora miliarda dolarów na podjęcie natychmiastowych działań dla zabezpieczenia przed skutkami ataku biologicznego. Jeśli przypadek wąglika w klinice aborcyjnej zostanie potwierdzony, byłoby to coś zupełnie nowego w sprawie, która do tej pory dotyczyła tylko mediów i parlamentu. Trudno mówić na temat przyczyn tego co się dzieje. W tej chwili docierają bardzo sprzeczne doniesienia. Mówi się nie tylko o akcji terrorystycznej spoza kraju, ale także nie wyklucza się, że atak biologiczny mógłby być dziełem którejś z antyrządowych organizacji, których w Stanach Zjednoczonych nie brakuje. Jeśli miałyby się potwierdzić informacje o ataku na klinikę antyaborcyjną to te informacje nie pasowałyby do obrazu międzynarodowego spisku.

Jest też dobra wiadomość: według Departamentu Zdrowia bakterie wykryte w biurze lidera senackiej większości Toma Daschle nie są odporne np. na penicylinę. Ich zwalczenie powinno być więc nieco łatwiejsze niż można się było obawiać. Wcześniej właśnie u co najmniej 31 osób z biura senatora Toma Daschle wykryto w czasie testów oznaki zetknięcia się z bakterią wąglika. Przypomnijmy: w poniedziałek w biurze otwarto list zawierający skażony proszek. Wyniki testów nie oznaczają jednak jeszcze, że osoby te są chore. Oznacza to, iż wykryto podczas testów, że ich organizm zetknął się z zarodnikami bakterii. Wygląda na to, że wymazy z nosa wykazały obecność bakterii wąglika. To tylko potwierdza wcześniejsze informacje, że próbka została przygotowana wyjątkowo profesjonalnie. Bakterie są bardzo zjadliwe. Prawdopodobnie pochodzą z programu zbrojeń biologicznych prowadzonych na wysokim poziomie - prawdopodobnie chodzi o program państwowy. Takie zarodniki muszą być bardzo małe, w granicach 1-5 mikronów, nie mogą się też zbijać w grudki. Wtedy stwarzają największe zagrożenie. Mogą się dostać do płuc i wywołać najgroźniejszą postać wąglika. W ciągu kilku dni można oczekiwać wyników badań krwi u osób, które przebywały w biurze. Wtedy okaże się, czy w ich organizmie doszło do reakcji układu odpornościowego i pojawiły się odpowiednie przeciwciała. Wszyscy, którzy byli w budynku gdzie są biura Toma Daschle zostali przetestowani, otrzymali też zapas antybiotyku na pierwsze trzy dni. Natychmiastowe podjęcie kuracji antybiotykowej jest najlepszym sposobem zapobieżenia rozwojowi choroby. Jak to możliwe by budynek amerykańskiego Kongresu został w tak banalny sposób zaatakowany o tym w relacji naszego waszyngtońskiego korespondenta Grzegorza Jasińskiego:

Bakterie wąglika wyróżniają się dużą trwałością i zjadliwością, ale człowiek nie zaraża się nimi od innego człowieka. Jednak rozpylone w powietrzu są śmiertelnie niebezpieczne. Najważniejszym problemem są możliwe modyfikacje bakterii metodami biotechnologii. W Rosji powstały szczepy wąglika odporne na antybiotyki. Nie chronią przed nimi klasyczne szczepionki. Wąglik może być rozprzestrzeniany za pomocą pocisków artyleryjskich i rakietowych, bomb czy samolotów rozpylających aerozole. W miastach można by go na masową skalę użyć w metrze czy systemach klimatyzacyjnych biurowców.

Ospa równie niebezpieczna

W obliczu doniesień o aktach bioterrorystycznych z użyciem bakterii wąglika Stany Zjednoczone zdały sobie sprawę, że są praktycznie bezbronne w obliczu ataku z równie zjadliwym drobnoustrojem - wirusem ospy. Szczepienia ochronne doprowadziły do całkowitego wyeliminowania tej choroby ponad ćwierć wieku temu. Od lat w Ameryce nie szczepi się już dzieci na ospę, nie są więc odporne na taki atak. Poza tym ospa w przeciwieństwie do wąglika jest chorobą zakaźną. Kolejny problem to niewystarczająca ilości szczepionek. Stany Zjednoczone mają nieco ponad 15 milionów dawek szczepionki, a potrzeby są wielokrotnie większe. Szef Biura Białego Domu do spraw Bezpieczeństwa Wewnętrznego - Tom Ridge ujawnił, że prowadzone są badania na ochotnikach, którym podaje się szczepionkę rozcieńczoną wodą w stosunku jeden do pięciu. Jeśli pomysł się sprawdzi, Amerykanie będą mogli liczyć na 77 milionów dawek. Jednak to są jedynie półśrodki, amerykański departament zdrowia liczy na pilne wsparcie finansowe od Kongresu, by kupić szczepionki od koncernów farmaceutycznych.

21:00