Dziś nad ranem polskiego czasu rozpoczęła się misja sondy BepiColombo, która na pokładzie rekiety Ariane 5 wystartowała w kierunku Merkurego z europejskiej bazy kosmicznej w Kourou w Gujanie Francuskiej. Wspólne przedsiewzięcie Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i Japońskiej Narodowej Agencji Kosmicznej (JAXA) ma umożliwić badania najmniejszej i najbliższej Słońcu planety naszego Układu. Zestaw dwóch sond, europejskiej "Bepi" i japońskiej "Mio", ma wejść na orbitę Merkurego w 2025 roku. Wcześniej będzie zacieśniał swoją orbitę korzystając w oddziaływania grawitacyjnego Ziemi, Wenus i samego Merkurego.
Obie sondy podróżują na pokładzie zbudowanego przez Europejską Agencję Kosmiczną modułu MTM (Mercury Transfer Module). Zanim będą mogły rozpocząć się badania naukowe, MTM musi je na orbitę Merkurego dostarczyć. To trudna misja, jak się uważa jedna z najtrudniejszych, dotychczas podejmowanych misji planetarnych. Bliskośc Słońca sprawia, że trudno zaparkować pojazd na orbicie Merkurego i nie wpaść w pułapkę coraz silniejszego przyciągania Słońca.
By dostać się na Merkurego, nie dając się pochłonąć przez naszą gwiazdę, sonda będzie wykonywać aż 9 przelotów wokół planet, raz przeleci obok Ziemi, dwa razy obok Wenus, wreszcie aż sześć razy obok Merkurego - tłumaczy dyrektor lotu BepiColombo Andrea Accomazzo. Inaczej, niż w przypadku lotów w zewnętrzne rejony Układu Słonecznego, MTM będzie wykorzystywał siłę grawitacji wraz ze swoim własnym napędem, nie po to, by się rozpędzać, ale po to, by wyhamowywać. Im bliżej Słońca się znajdujemy, tym bardziej wąską ścieżką musimy się poruszać - dodaje Frank Budnik z Zespołu Dynamiki Lotu.
Nazwa sondy nawiązuje do postaci włoskiego matematyka i inżyniera, Giuseppe "Bepi" Colombo, który jako pierwszy opracował parametry takich manewrów na potrzeby amerykańskiej sondy Mariner 10, która w latach 1974-75 dokonała przelotu obok Wenus i trzech przelotów obok Merkurego.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Po starcie sonda BepiColombo przechodzi czterodniowy okres LEOP (Lounch and Early Orbit Phase), w czasie którego włączane są i testowane jego instrumenty i systemy kontrolne, w tym panele słoneczne i anteny komunikacyjne. To ryzykowny czas, kiedy sonda nie jest jeszcze w pełni gotowa do radzenia sobie z zagrożeniami towarzyszącymi misji kosmicznej.
Po ostatecznym wejściu w 2025 roku na orbitę Merkurego należący do ESA Mercury Planetary Orbiter i japoński Mercury Magnetospheric Orbiter (MMO) rozpoczną co najmniej roczny okres pracy naukowej. Ich zadaniem będzie badanie składu planety, jej własności geofizycznych, atmosfery i jej oddziaływania z wiatrem słonecznym, wreszcie pola magnetycznego. Merkury, choć nie tak od nas odległy, jest wciąż bardzo słabo znany, za 7 lat to ma się zmienić.
Wśród 11 instrumentów naukowych na pokładzie Mercury Planetary Orbiter jest opracowany z udziałem Polaków spektrometr MERTIS (MErcury Radiometer and Thermal infrared Imaging Spectrometer). Jeden z jego kluczowych podsystemów, moduł celowania, zbudowali naukowcy i inżynierowie z Laboratorium Satelitarnych Aplikacji Układów Centrum Badań Kosmicznych PAN. MERTIS będzie badał właściwości termiczne powierzchni Merkurego, dostarczy informacji o jej budowie.