W Czechach deszcze i topniejący śnieg sprawiają, że wezbrane rzeki zalewają drogi. W całym kraju obowiązuje stan zagrożenia powodziowego. Premier Vladimir Szpidla zapewnia jednak, że sytuacja jest pod kontrolą i daleko jej do katastrofalnej powodzi z sierpnia 2002 r.
W Pradze, choć wody Wełtawy wezbrały, władze zapewniają, że nie ma niebezpieczeństwa. Zabroniły jednak ruchu statków na rzece i zamknęły niżej położone ulice, w tym tunel dla pieszych, łączący nadwełtawski bulwar ze Starym Miastem.
Znacznie poważniejsza sytuacja panuje poza stolicą Czech. Woda na Łabie rośnie 4 cm na godzinę. Po południu w Usti przekroczyła poziom 7 metrów. Fala kulminacyjna spodziewana jest tam w nocy lub jutro rano.
W normalnych warunkach poziom wód w Łabie wynosi ok. 2 metrów, w czasie katastrofalnej powodzi tego lata sięgał 11,9 metra.
Wody wezbrały też w innych rzekach, zalewając już 40 dróg w całym kraju.
Na Morwach i w okolicach Ostrawy lód powoduje spiętrzenie wód w rzekach. Na razie zamknięte są tylko nieliczne drogi lokalne.
Czescy hydrolodzy nie przewidują, aby ubiegłoroczna wielka powódź miała się powtórzyć.
Posłuchaj także relacji korespondenta RMF Tadeusza Wojciechowskiego:
18:15